A faryzeusze wyszli i ze zwolennikami Heroda zaraz odbyli naradę przeciwko Niemu, w jaki sposób Go zgładzić. Mk 3, 6
Smutna jest zatwardziałość serc, którą Jezus wytyka swym przeciwnikom w dzisiejszej Ewangelii. Nie bez powodu. Choć są oni bezradni wobec prawdy Jego słów i wymowy Jego czynów, nie próbują zmienić swego życia. Planują raczej pozbyć się samego Jezusa. Tak też często dzieje się z nami. Funkcjonując w utartych schematach moralnej poprawności, traktujemy jak śmiertelne zagrożenie wszystko to, co wymyka się ramom przyjętego przez nas prawa. Wystarczy jednak, że Bóg wkroczy w nasze życie inaczej niż w zaplanowany przez nas sposób lub – co gorsza – że spróbuje rozkruszyć schematy, w których zasklepiliśmy nasze serca, wówczas potrafimy zwrócić się przeciw Niemu, a nawet podnieść na Niego rękę, rugując Go ze swego życia. Przypominamy wówczas faryzeuszy, których nie interesują już ani cuda, ani nawet Ten, który je czyni; troszczą się jedynie o to, jak uniknąć ich konsekwencji. A Jezus? Jezus nie przestaje spoglądać w głąb naszych serc. Z gniewem – zasmucony z powodu ich zatwardziałości.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.