Jak będzie tego sytuacja wymagała, pewnie tak - w ten sposób marszałek Sejmu Ewa Kopacz odpowiedziała na pytanie, czy byłaby gotowa objąć funkcję premiera. Część opozycji uważa, że Polska zyska na europejskim awansie Tuska; PiS twierdzi, że "kraj odetchnie".
"Jak się przychodzi do polityki, to człowiek bierze pod uwagę każdą działalność, która ma służyć Polsce. Jeśli będzie tego sytuacja wymagała, pewnie tak" - powiedziała Kopacz w piątek, pytana przez dziennikarzy czy byłaby gotowa zostać premierem, gdyby Donald Tusk został szefem Rady Europejskiej.
Nieco wcześniej na podobne pytanie odpowiedziała żartem: "A co, już znudziłam się wam jako marszałek Sejmu? Tak źle było ze mną?". Dziennikarze od razu zwrócili uwagę, że użyła słowa "było".
Kopacz pytana była też o własne zdanie w sprawie europejskiego awansu Tuska. "Osobiście, jeśli miałabym mówić o swoich odczuciach, to bym powiedziała, że nie. Ale gdybym miała mówić jako odpowiedzialny polityk kraju, w którym żyję i który kocham, to bym powiedziała, że to byłoby budowanie pozycji Polski w Europie" - odpowiedziała.
Jak mówiła, podczas czwartkowego spotkania w Belwederze z udziałem prezydenta i premiera mowa była głównie o sprawach ukraińskich, choć poruszane były także "sprawy bieżące".
Dziennikarze pytali Ewę Kopacz, czy PO ma przygotowany scenariusz polityczny na wypadek objęcia przez Donalda Tuska funkcji szefa Rady Europejskiej. "Partia, niezależnie od tego, kto będzie stał na czele rządu, będzie realizować ten program, który został zakreślony ostatnio przez premiera" - oświadczyła marszałek Sejmu.
Szef SLD Leszek Miller powiedział w piątek dziennikarzom, że z informacji "od europejskiej lewicy wydaje się, że dwa stanowiska są uzgodnione". "Pierwsze - szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, Włoszka, socjaldemokratka, i drugie stanowisko szef Rady Europejskiej Donald Tusk" - powiedział Miller.
Dodał, że o ile chodzi o Mogherini "to wyraziła zgodę, o ile chodzi o Donalda Tuska, jeszcze się waha". W każdym razie - dodał szef SLD - wszystko zależy od osobistej decyzji premiera.
Miller pytany, co powinien zrobić Tusk, odparł, że premier jest w znanej sytuacji: "nie chcę, ale muszę". "I chyba nie będzie miał specjalnego wyboru" - dodał.
Na pytanie, czy to dobrze dla Polski, jeśli Tusk obejmie stanowisko, Miller odpowiedział, że z punktu widzenia prestiżu bardzo dobrze. Zaznaczył, że nigdy Polak nie pełnił tak ważnej funkcji w strukturach unijnych. Jednocześnie wskazał, że trzeba pamiętać o tym, iż jest to posada bardziej reprezentacyjna "niż wywierająca jakiś wielki wpływ". "Ale z punktu interesów Polski, pozycji Polski to byłaby dobra decyzja" - dodał.
Zadeklarował, że jeśli Tusk obejmie tę funkcję, Sojusz "pospieszy szybko ze szczerymi gratulacjami".
Ze strony dziennikarzy padło również pytanie, co stanie się w takiej sytuacji z PO. "Podstawowe pytanie jest takie, kogo premier Tusk widziałby na swojego następcę, a kogo prezydent Rzeczypospolitej chciałby desygnować na szefa rządu" - powiedział. Dopytywany, czy może być tu spór, odparł: "Myślę, że może być spór".
Zdaniem Millera, jeśli premier obejmie funkcję, nie musi to oznaczać wcześniejszych wyborów. "Jeśli zmiana na stanowisku premiera nastąpiłaby w sposób płynny, to przyspieszone wybory są niepotrzebne" - dodał.
"Jeśli prawdą jest, że premier Donald Tusk zostanie szefem Rady Europejskiej, to jest to wielki jego osobisty sukces, którego mu gratuluję i będę też gratulował jutro, gdy to się stanie informacją publiczną, to także sukces Polski" - komentował z kolei na konferencji prasowej szef Twojego Ruchu Janusz Palikot. Zaznaczył, że żaden polityk w historii naszego kraju po 1989 roku nie miał możliwości pełnienia tak ważnej funkcji w Europie.
"Wtedy, gdy jest niepewna sytuacja na Wschodzie, objęcie przez Polaka funkcji szefa tak ważnego organu europejskiego, to na pewno nie jest powód do otwierania szampana na Kremlu" - dodał polityk TR.
Na pytanie, czy objęcie przez Tuska funkcji oznaczałoby "tragedię" dla PO, odparł "oczywiście, że nie". "Pamiętacie państwo Donalda w krótkich spodenkach, jak zaczynał karierę w 2004 roku tak naprawdę, 2005 roku? To było całkiem niepoważne, fajny nawet, lubi się tego Donalda, ale to taki niepoważny facet. A dzisiaj? Za chwilę będzie najważniejszym politykiem w Unii Europejskiej. Ludzie dorastają do funkcji. Dorósł Tusk, dorośnie (Tomasz) Siemoniak, (Ewa) Kopacz czy kogo tam Platforma i prezydent Komorowski wesprze" - mówił Palikot.
O perspektywę europejskiego awansu Tuska dziennikarze w Sejmie pytali też szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka. "PiS dwukrotnie składało wniosek o odwołanie Donalda Tuska, to zły premier, więc Polska odetchnie, kiedy przestanie być premierem" - komentował Błaszczak.
Jego zdaniem fotel szefa Rady Europejskiej to "wyłącznie prestiż, jeśli chodzi o możliwości funkcjonowania w polityce". "Pan Van Rompuy (obecny szef Rady Europejskiej - PAP) niczym się w historii nie zapisał" - powiedział.
Błaszczak nie odpowiedział wprost na pytanie, czy po odejściu Tuska powinny sie odbyć przedterminowe wybory. Zdaniem szefa klubu PiS będzie to zależeć od tego, czy PO i PSL stracą większość w Sejmie. "Trudno, aby polityk opozycji wypowiadał się na ten temat" - zaznaczył. "Ale zmiana premiera w Polsce to ewidentnie korzystna sytuacja. To powinno nastąpić dużo wcześniej" - dodał Błaszczak.
Według unijnych źródeł PAP, Tusk wyrasta na faworyta do objęcia stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej po Hermanie Van Rompuyu; jego kandydaturę popiera m.in. przyszły szef KE Jean-Claude Juncker. Decyzję podejmą przywódcy na sobotnim szczycie UE.