Systematyczne zabiegi, mające na celu osłabienie, a nawet całkowite zakwestionowanie wartości życia dzieci nienarodzonych nie są tylko wynikiem bezmyślności, znieczulicy lub poszukiwania wygodnego stylu życia. To element szerszego, trwającego od wielu już lat procesu, którego celem jest przeobrażenie ludzkiego kształtu wolności, w wolność absolutną, nie-ludzką, zdegenerowaną.
Wyjmując w środowy poranek pranie z pralki zacząłem się zastanawiać, dlaczego wszędobylski internet nie zrobił dotychczas nic, aby mnie w tej czynności zastąpić. Są przecież „inteligentne” pralki, które da się podłączyć do globalnej sieci.
Końcówka maja przyniosła nam lato i to takie czerwcowo lipcowe, dzięki czemu pierwsze Komunie dodatkowo upiększyła słoneczność. I taka też słoneczność towarzyszyła minionej niedzieli pielgrzymce męsko młodzieńczego świata do Pani Piekarskiej.
Tydzień temu omówiłem dość specjalny rodzaj polemiki, polemiki, w której nie wymienia się nazwiska oponenta. Taka budząca zdziwienie praktyka nie wyczerpuje wszak możliwości jakie stwarzają w polemika nazwiska adwersarzy. Ba, może być i tak, że polemika sprowadza się tylko i wyłącznie do wymienienia nazwisk; zakłada się wówczas, że odpowiednio nastawiony wcześniej czytelnik sam wyciągnie z przedstawionej mu listy nazwisk wnioski.
Ach, co to był za ślub – niemalże jak z bajki. Bajkowy Pan Młody – autentyczny książę i do tego z najznamienitszego królewskiego rodu. Bajkowa Panna Młoda – piękna, powabna, i co ważne – nie z najwyższych sfer, więc z romantyczną nutką mezaliansu. Bajkowi goście, otoczenie, ceremonia zaślubin. Wszystko było bajkowe – także koszty: trzydzieści dwa miliony funtów, co daje około sto sześćdziesiąt milionów złotych.
Wiele lat temu wpadłem w spór ze znajomym, który opowiadał każdemu napotkanemu o swoim oskarżonym sąsiedzie.
Miniona niedziela naznaczona Zesłaniem Ducha Świętego należy z pewnością do tych kluczowych. Nie tylko, że liturgicznie zamyka czas kalendarzowej wielkanocności, nie tylko, że rozpoczyna czas Kościoła, ale jakby definitywnie pieczętuje prawdę, że czas najwyższy, żeby nas usamodzielnić, by wziąć życie wiarą naznaczone w swoje ręce. Wszystko, co było trzeba dostaliśmy, i naukę, i wyposażenie, i obietnicę tego samego, choć już nie takiego samego towarzyszenia.
Dzisiaj będzie o kulturze polemiki w Polsce. A raczej o braku polemicznej kultury. By zilustrować to zjawisko nieco perwersyjnie posłużę się przykładem spierających się konserwatystów. Perwersyjnie, bo wszak wydawałoby się, że to właśnie konserwatystów przede wszystkim powinna cechować kultura dyskusji.
Oczekujemy na Ducha Świętego. Tak chyba można podsumować to, co dzieje się w ostatnich dniach w Kościele i swą kulminację znajdzie już w najbliższą niedzielę.
Kilka lat temu byłem w Świebodzinie. Najpierw nawiedziłem kościół - sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Potem, bez zaglądania do pobliskiego hipermarketu, ruszyłem w stronę figury Chrystusa. Wdrapałem się na niewielkie wzniesienie i stanąłem u jej stóp. Nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Obchodząc ją dookoła przyłapałem się na myśli, czy dałoby się do niej wejść, jak do Statuy Wolności w Nowym Jorku. Nie zastanawiałem się natomiast, czy na szczycie pomnika znajduje się cokolwiek oprócz korony. Nie przyszło mi do głowy, że cokolwiek poza nią mogłoby się tam znajdować. Drony nie były wtedy jeszcze tak popularne, jak obecnie.
redakcja@radioem.pl
tel. 32/ 608-80-40
sekretariat@radioem.pl
tel. 32/ 251 18 07