Indianin. Przez wiele lat poganin. Do tego niewykształcony aztecki rolnik. Z perspektywy konkwistadorów, Europejczyków, katolików, którzy w XVI wieku podbijają Amerykę Środkową, był nikim.
Żeby w ogóle aspirować do ich świata najpierw musiał zostać ochrzczony. I tu wydarza się cud, i to potrójny. Po pierwsze przyjęcie chrztu zmienia nie tylko jego imię – jest teraz Juanem Diego – ale także serce. Gorliwie co sobotę i niedzielę pokonuje wiele kilometrów ze swojej wioski na katechezę i Eucharystię. Po drugie w czasie jednej z takich wypraw, w sobotni poranek 9 grudnia 1531 roku, Juanowi Diego objawia się niewiasta o meksykańskich rysach i stroju, która oznajmia mu, że jest "Maryją Dziewicą Matką Boga" i poleca, aby w tym miejscu powstała świątynia ku czci Jej Syna. Po trzecie miejscowy biskup daje wiarę słowom Juana Diego i tak oto objawienie maryjne w Guadalupe w Meksyku, staje się pierwszym oficjalnie uznanym przez Kościół. Ten trzeci cud jest zresztą najbardziej spektakularny, bo biskup Juan de Zumárraga nie traktuje opowieści Juana Diego poważnie tak długo, dopóki nie trafi do niego płaszcz owego Indianina wypełniony kastylijskimi różami, których próżno szukać w Meksyku, wraz z utrwalonym na nim wizerunkiem Matki Bożej z Guadalupe. Tak oto nie liczący się w oczach świata Juan Diego stał się pierwszym świętym Indianinem, a Guadalupe największym na świecie maryjnym sanktuarium.