Czy wiarę mamy przyjmować tylko na wiarę? Czy mamy unikać trudnych pytań?
Czy wiarę mamy przyjmować tylko na wiarę? Czy mamy unikać trudnych pytań? Czy wystarczy nam powtarzanie wyuczonych regułek? Dzisiejszy patron na tak postawione pytania odpowiedziałby zdecydowanie: nie, nie i jeszcze raz nie. Wszak zawdzięcza swoje wyniesienie do chwały ołtarzy niezwykłej dociekliwości, która cechowała go jako filozofa i wiedzy, jaką zdobył jako teolog. To jednak, że nie pobłądził na ścieżkach rozumowych dociekań, to zasługa duchowej formacji, którą zdobył jako franciszkanin. To dlatego bł. Jan Duns Szkot miał w sobie odwagę uczynienia najważniejszym przedmiotem swoich rozważań centralnej tajemnicy wiary. Był przekonany, że przyjście Chrystusa na świat to łaska, którą Bóg zamierzył niezależnie od grzechu pierworodnego. Uważał, że nawet gdyby nie było upadku aniołów, ani grzechu Adama i Ewy, to i tak Chrystus przyszedłby na ziemię i stał się człowiekiem, gdyż w Chrystusie człowieczeństwo osiąga swoją pełnię. Bo istotą tajemnicy Wcielenia jest miłość do stworzenia, a nie jego grzeszność. Już za te rozważania uważano bł. Jana Dunsa Szkota w XIV wieku za doktora subtelnego. A gdy dowiódł jeszcze w swoich pracach, że Maryja musiała z uwagi na ową tajemnicę Wcielenia począć się bez grzechu pierworodnego, zdobył tytuł doktora maryjnego. Tytuł potwierdzony 550 lat później, gdy papież Pius IX ogłosił Dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny.