W pierwszy piątek sierpnia, a zarazem we wspomnienie św. Jana Vianneya z Ars - patrona proboszczów i kapłanów - na cmentarzu parafialnym w Zarzeczu spoczął ks. Franciszek Płonka, zmarły 29 lipca w 83. roku życia i 58. roku kapłaństwa. - Był kapłanem prawdziwym, nie dał się manipulować nikomu, naprawdę kochał każdego, służył wszystkim - mówił o nim kolega rocznikowy ks. Stanisław Maślanka.
- On był takim szczególnym wzorem dla naszego ks. Franciszka. To był bardzo prosty biskup Genewy. Żył w trudnych czasach, w trudnym środowisku, ale współcześni o nim mówili: on był wszystkim dla wszystkich. Cale życie poświęcił wszystkim ludziom. Dla niego nie było lepszych ani czy gorszych - kontynuował ks. Stanisław. - Ksiądz Franciszek taki był. I służył nam, ludziom, swoim talentem, pięknym głosem, zdolnościami recytacji - w liceum nie było akademii, żeby Franciszek nie recytował pięknych wierszy czy śpiewał piosenek. A potem w seminarium zaufaliśmy mu - był naszym przełożonym w samorządzie kleryckim.
We wspomnieniach pozostał dokładnie taki: jako ten, który chciał być wszystkim dla wszystkich. - Nigdy nie dzielił na lepszych czy gorszych. Jak widział sytuacje trudne, zawsze wychodził ze swoją łagodnością, życzliwością. Jak trzeba było, to nawet bronił wobec przełożonych kogoś, kto podpał. Przyznam się, że mnie też raz bronił - wyznał ks. Maślanka.
Po maturze, by "być wszystkim dla wszystkich", wybrał drogę kapłaństwa. - Wtedy, wiesz, za tobą poszło nas bardzo dużo. To była bardzo ciekawa, 50. matura w liceum żywieckim - wspominał kolega ks. Płonki. Z jego rocznika za głosem powołania poszło wtedy 10 maturzystów, a dodatkowo, dwa lata wcześniej, jeszcze dwóch. - Zgorszenie wielkie. Nieprzyjemności miała pani dyrektor - jak tylu wychowała. Nie wszyscy doszli do święceń, nie wszyscy jeszcze żyją.
Uroczystości pogrzebowe ks. Franciszka Płonki w Zarzeczu. Urszula Rogólska /Foto GośćKsiądz Stanisław przypomniał, że ten rocznik przyjął święcenia z rąk abp. Wojtyły 11 kwietnia 1965 roku. - Wtedy nas posłał, abyśmy też byli wszystkim dla wszystkich - udzielił nam sakramentu kapłaństwa - mówił.
- Franciszek był nieugięty. Spotykał się z różnym i ludźmi, ale nie dał się nigdy ściągnąć na stronę tych, którzy by nie uznawali prawa Bożego - zaznaczył ks. Maślanka. - To się widziało, że on jest naprawdę kapłanem, że on naprawdę realizuje Boże prawo, aby nas uświęcać tą Ofiarą.
Uświęcał ludzi przez szafowanie sakramentów: w konfesjonale zawsze był do dyspozycji. Nawet mimo zmęczenia, nigdy nie odmówił potrzebującemu rozmowy czy spotkania. - Wiedział, że to jest jego misja: on musi być do dyspozycji człowieka - podkreślił ks. Maślanka.
Uroczystości pogrzebowe ks. Franciszka Płonki w Zarzeczu. Urszula Rogólska /Foto Gość- Drogi bracie Franciszku, nasz kolego, chcemy ci podziękować za to, co robiłeś, za to, że byłeś nam przykładem, za to, że wytrwałeś przy Chrystusie, za to, że pociągnąłeś wielu ludzi do Niego, że angażowałeś się w różne grupy społeczne - podkreślił.
Ksiądz Maślanka przekazał także słowa duchowej jedności z uczestnikami pogrzebu od bp. Kazimierza Górnego, z którym ks. Franciszek budował duszpasterstwo rodzin w Krakowie.
Na koniec zwrócił się do zmarłego: - Franiu, byłeś kapłanem, a Jezus prawdziwym kapłanom przyrzekł to, o czym słyszeliśmy w Ewangelii: "Nie lękaj się, mała trzódko - gdzie Ja jestem, wy będziecie...". Dziękujemy ci za to, że byłeś taki.
Uroczystości pogrzebowe ks. Franciszka Płonki w Zarzeczu. Urszula Rogólska /Foto GośćPrzed odprowadzeniem trumny z ciałem ks. Franciszka na cmentarz bp Pindel złożył rodzinie wyrazy współczucia i podziękował wszystkim za liczną obecność. - Najbardziej cieszę się nie tylko z tych świeckich osób, które korzystały z posługi indywidualnej, a także instytucjonalnej ks. Franciszka, ale cieszę się szczególnie, że wielu młodych księży przyszło na ten pogrzeb. Bo jest to pewien znak tego, że ks. Franciszek bardzo umiłował młodych ludzi, którzy później stawali się starsi i byli dalej jego wychowankami, nawet gdy mieli 60 i 70 lat - dodał.