W pierwszy piątek sierpnia, a zarazem we wspomnienie św. Jana Vianneya z Ars - patrona proboszczów i kapłanów - na cmentarzu parafialnym w Zarzeczu spoczął ks. Franciszek Płonka, zmarły 29 lipca w 83. roku życia i 58. roku kapłaństwa. - Był kapłanem prawdziwym, nie dał się manipulować nikomu, naprawdę kochał każdego, służył wszystkim - mówił o nim kolega rocznikowy ks. Stanisław Maślanka.
Uroczyści pogrzebowe rozpoczęły się w czwartek 3 sierpnia importą w kościele Jezusa Chrystusa Odkupiciela Człowieka na bielskim os. Karpackim. To tutaj ks. Franciszek mieszkał i posługiwał przez ostatnie 31 lat swojego życia. Więcej przeczytacie TUTAJ.
Nazajutrz w jego rodzinnym Zarzeczu koło Żywca w Mszy św., której przewodniczył bp Roman Pindel, uczestniczyli najbliżsi ks. Franciszka, jego bardzo liczni wychowankowie, przyjaciele, znajomi, księża, a wśród nich koledzy rocznikowi - ks. Andrzej Targosz ze Ślemienia i ks. prał. Stanisław Maślanka z Zabierzowa, który wygłosił kazanie. Obecni byli m.in. także ks. inf. Jakub Gil z Wadowic, ks. Jakub Płonka, bratanek zmarłego, i ks. prał. Jerzy Fryczowski, emerytowany proboszcz parafii na os. Karpackim.
W czasie liturgii śpiewał zespół Magurzanie, a na cmentarz odprowadzili zmarłego kapłana także orkiestra strażacka, poczty sztandarowe parafii, z którymi był związany, i organizacji społecznych.
Uroczystości pogrzebowe ks. Franciszka Płonki w Zarzeczu. Urszula Rogólska /Foto GośćPrzed Mszą św. głos zabrał m.in. Tomasz Łuczaj, prezes bielskiego Klubu Inteligencji Katolickiej. Podkreśli, że dla członków KIK ks. dr Płonka z Krakowa był bardzo ważnym duchowym ojcem klubu. Spotkania z nim odbywały się systematycznie - były to wykłady, rozważania modlitewne, dni skupienia, rekolekcje. W latach 90. był kapelanem klubu. Już od 1980 r. raz w miesiącu przyjeżdżał z Krakowa z wykładami na tematy etyczne, a później także biblijne.
Z kolei przedstawiciel rady parafialnej z Zarzecza mówił: - Dla wielu z nas byłeś kapłanem głoszącym przepiękne kazania, w których napominałeś nas, pouczałeś i potrafiłeś dotrzeć do każdego. Wiele tu zostało już powiedziane, wiele jeszcze usłyszymy, ale to już nie twoje wypowiedziane słowa, nie twoje pieśni, które uwielbiałeś śpiewać czy to wędrując z młodzieżą na pielgrzymkach, czy śpiewając z nami w kościele. Pielęgnowałeś tradycje, obrzędy, zwyczaje naszego regionu - zauważył reprezentant parafii, mówiąc, że to ks. Franciszek błogosławił śluby wielu z nich, chrzcił dzieci, wielu udzielał rozgrzeszenia w konfesjonale, uczestniczył w parafialnych uroczystościach. - Za to dziękujemy i prosimy w imieniu całej parafii: nie zapominaj o nas, będąc na wyżynach niebieskich w domu Ojca Wszechmogącego - dodał.
Uroczystości pogrzebowe ks. Franciszka Płonki w Zarzeczu. Urszula Rogólska /Foto GośćSwoim świadectwem nawrócenia dzieliła się także jedna z uczestniczek liturgii, zawdzięczająca swoją przemianę ks. Franciszkowi.
W imieniu rodziny głos zabrał ks. Jakub Płonka. Dziękował duszpasterzom, wszystkim uczestnikom dwudniowych uroczystości, wśród nich także pewelskim Małym Siostrom Jezusa, którym ks. Franciszek posługiwał, a także lekarzom i wszystkim osobom, które opiekowały się ks. Franciszkiem w ostatnich latach jego życia. Swoją wdzięczność wyraził także pod adresem najbliższych członków rodziny - rodzeństwa ks. Franciszka: Marii, Hanny, Krystyny i Jana (pozostała trójka: Antoni, Józef i Izydor już zmarła).
- Stryjek, ks. Franciszek, zmarł z brewiarzem w ręku. Z Bogiem żył i z Bogiem umarł, dlatego modlimy się o to, by On był dla niego szczęściem wiecznym - zakończył wzruszony.
Kazanie w czasie Mszy św. ks. prał. Maślanka rozpoczął od słów: - Zastanawiałem się co mam powiedzieć, co można mówić o kapłanie, który pięknie przeszedł przez ziemię - podobnie, jak Pan Jezus - dobrze czyniąc. Teraz zbliża się, by otrzymać od Niego zapłatę - mówił, przywołując wydarzenia z życia ks. Franciszka, które - jak stwierdził - "w jakiś sposób wpłynęły także na nasze spotkania z nim".
Pierwsze to narodziny 82 lata temu. - W rodzinie Płonków urodził się chłopak. Dziecko, radość! Czasy trudne, wojna. Ale rodzina się cieszyła, zastanawiając się, jakie mu dać imię. Wybrali zaskakujące: Franciszek - mówił ks. Maślanka, od razu tłumacząc, że patronem z chrztu ks. Płonki nie był Biedaczyna z Asyżu, ale św. Franciszek Salezy.
Ciąg dalszy na następnej stronie.