„Przykazanie nowe daję wam…”. Święty Jan Paweł II pisał: „Miłość nie jest do wyuczenia, a równocześnie nic nie jest tak bardzo do wyuczenia jak miłość!”.
Po wyjściu Judasza z wieczernika Jezus powiedział: «Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy.
Dzieci, jeszcze krótko jestem z wami. Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali».
Czytaj Pismo Święte w serwisie gosc.pl: biblia.gosc.pl
1. No właśnie. Wciąż uczymy się od nowa kochać. I tak często przegrywamy. Głównie dlatego, że nie uwzględniamy wystarczająco słów: „…jak Ja was umiłowałem”. Albo też traktujemy miłość jako coś, co pojawia się samo i odchodzi jako swego rodzaju przygoda. Karol Wojtyła podkreślał, że miłość nigdy nie „jest” tak po prostu, ale „staje się” dzięki zaangażowaniu osób. Uczył: „Człowiek jest istotą niejako skazaną na twórczość. Twórczość ta obowiązuje również w dziedzinie miłości”. W gruncie rzeczy chodzi o jej współ-tworzenie razem z Tym, który nas umiłował i sam jest miłością.
2. W „Miłości i odpowiedzialności” Wojtyła pisał, że zadaniem duszpasterstwa jest „wprowadzić miłość do miłości”. Słowo „miłość” w pierwszym wypadku oznacza to, co jest treścią największego przykazania, a w drugim – to wszystko, co dzieje się pomiędzy kobietą a mężczyzną, także w wymiarze seksualnym. Wojtyła dostrzegł, że w przepowiadaniu Kościoła między tymi dwoma „miłościami” istnieje przepaść, tak jakby mowa była o dwóch różnych rzeczywistościach, które nie mają punktów stycznych. Ta diagnoza została postawiona przez 40-letniego kapłana w roku 1960. Dziś nie straciła ona nic na aktualności. W społeczeństwach przeoranych przez rewolucję seksualną ludzka seksualność została skutecznie oderwana od kontekstu przykazania miłości, a nawet od małżeństwa i płodności. Sformułowanie: „Wprowadzić miłość do miłości” można też rozumieć jako konieczność włączenia miłości Jezusa, wyrażonej najpełniej na krzyżu, do każdej ludzkiej miłości. A zwłaszcza do miłości małżeńskiej.
3.Warto zwrócić uwagę na słowo „wzajemnie”, które w tym krótkim tekście powtarza się trzy razy. Istnieje miłość miłosierna, która nie czeka na wzajemność. To miłość ofiarna, która daje i nie oczekuje wzajemności. W przyjaźni jednak, a zwłaszcza w miłości małżeńskiej, wzajemność jest czymś ogromnie ważnym, wręcz fundamentalnym. „Kocham ciebie i chcę być kochany przez ciebie”. Benedykt XVI zauważa, że człowiek „nie może zawsze tylko dawać, musi także otrzymywać. Kto chce ofiarować miłość, sam musi ją otrzymać w darze”. Dotyczy to także Boga. On sam jest niewyczerpanym źródłem miłości. On zawsze pierwszy nas kocha, ale On także czeka na wzajemność ze strony człowieka. „Albowiem gdy Bóg miłuje, niczego innego nie pragnie jak tego, by być miłowanym. Miłuje nie dla czego innego, jak tylko po to, by Go miłowano, wiedząc, że ci, którzy miłują, mocą tej miłości dostępują szczęścia” (św. Bernard). Oczekiwanie wzajemności nie jest interesownością. Miłość to dar z siebie i gotowość do przyjęcia daru. Tak powstają więzy. Z Bogiem i ludźmi. Tego uczy Jezus. Wciąż od nowa.