Trudno zapomnieć scenę z filmu Mela Gibsona „Pasja”, gdy udręczony Chrystus, dźwigając krzyż, spotyka Matkę i mówi do Niej: „Oto wszystko czynię nowe”.
W oczach Maryi nie ma rozpaczy i załamania, ale wsparcie i dodawanie Synowi odwagi. Kim jest Jezus i dlaczego został ukrzyżowany? Katechizm Kościoła Katolickiego ujmuje to następująco: „Syn Boży przez wcielenie i oddanie swego życia zjednoczył się w pewien sposób z całą zbawioną przez siebie ludzkością”, w związku z czym „całe życie chrześcijańskie nosi znamię oblubieńczej miłości Chrystusa do Kościoła (1612 i 1617). Jezus jest zatem „Oblubieńcem”, a Kościół „oblubienicą”. Niejeden mężczyzna, mówiąc o swoim ślubie, żartobliwie nazywa go dniem swojego pogrzebu. Z Jezusem z Nazaretu było odwrotnie. Jego męka i pogrzeb stały się Jego zaślubinami z nami. Kogo Chrystus poślubił na krzyżu? Autor Pieśni nad Pieśniami wygłasza pod adresem oblubienicy być może najbardziej zaskakujący komplement: „Piękna jesteś, przyjaciółko moja, jak Tirsa, wdzięczna jak Jerozolima” (Pnp 6,4). Czemu miałby ktoś porównywać ukochaną kobietę do miasta? Wyobraźmy sobie kogoś mówiącego swojej narzeczonej: „Jesteś piękna jak Warszawa albo Sochaczew”. Miasto Tirsa było pierwszą stolicą północnego królestwa Izraela, zaś Jerozolima była stolicą południowego królestwa Judy.
Żadna księga Pisma Świętego nie jest tak wyczulona na tajemnicę Jezusa Oblubieńca jak księga Apokalipsy. Według niej cała historia ludzkości zmierza ku uczcie weselnej Baranka ze swoją oblubienicą. Przy czym wybranka Jezusowa znów pojawia się pod postacią miasta: „I Miasto Święte – Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża (Ap 21,3). Oto jeden z najbardziej znamiennych biblijnych opisów tego, co zwykło określać się jako „koniec świata”. Będzie on przypominał wieczne zaślubiny Mesjasza i nowej Jerozolimy, „Oblubienicy, Małżonki Baranka” (por. Ap 21,9).
W pismach ojców Kościoła temat tożsamości Chrystusa jako Oblubieńca i Kościoła jako Jego oblubienicy powraca raz po raz. Całe życie chrześcijańskie nosi znamię owej oblubieńczej miłości. „Chrystus jest centrum całego życia chrześcijańskiego” – czytamy w katechizmie. „Więź z Nim zajmuje pierwsze miejsce przed wszystkimi innymi więzami rodzinnymi lub społecznymi” (1618). Każdy chrześcijanin jest nierozerwalnie związany z „wielką tajemnicą” miłości Boga do Jego ludu. Miłość ta objawia się przede wszystkim w życiu, śmierci i zmartwychwstaniu Oblubieńca-Mesjasza. To ona przyozdabia nas w klejnoty cnót i moralnych zwycięstw. Jeśli tylko mamy oczy otwarte, aby to zobaczyć, nie będziemy się bali żadnego końca świata. Będziemy wręcz z wytęsknieniem oczekiwać, aby jak najszybciej Bóg wszystko uczynił nowym. •