Kobieta może mieć wielki wpływ na losy nie tylko swojej rodziny, ale i świata. Jednak o tym, jaki on będzie, decyduje piękno, które nosi w sobie.
O kobietach i ich roli w życiu człowieka mówił wielokrotnie prymas Stefan Wyszyński. Jego osobiste doświadczenie najpierw straty ukochanej kobiety – matki, a potem życie w bliskości kobiet służących na różne sposoby Kościołowi, pozwoliło mu dostrzec rzeczy, o jakich być może dziś wielu nie pamięta. Stąd inicjatywa Stowarzyszenia Civitas Christiana oddziału lubelskiego, by spojrzeć na panie we współczesnym świecie oczyma Prymasa. By to ułatwić o świadectwo poproszono s. Wawrzynę Chwedoruk ze Zgromadzenia Sióstr Niepokalanek, z którymi Stefan Wyszyński miał szczególnie bliski kontakt.
- Do zgromadzenia wstąpiłam już po śmierci Prymasa, ale moje powołanie wzrastało w cieniu jego nauczania, a siostry, które uczyły mnie, jak być niepokalanką, wielokrotnie były świadkami przyjazdów kard. Wyszyńskiego do naszego domu w Szymanowie. Z czasem moją pasją stało się odkrywanie związków Prymasa z naszym zgromadzeniem i Matką Bożą Jazłowiecką, której postać jest od początku w centrum naszego zgromadzenia - mówi s. Wawrzyna.
Początek zgromadzenia sióstr niepokalanek wiąże się z Jazłowcem na Ukrainie, który przed II wojną światową należał do Polski. To tam 9 lipca 1939 roku odbyła się koronacja słynącej łaskami figury Matki Bożej. Uroczystość ta, jako pierwsza historii, była transmitowana przez radio. Ks. Stefan Wyszyński duchowo łączył się z Jazłowcem. Kiedy został biskupem lubelskim w 1947 roku, w jednym ze swoich listów, napisał, że Polska otoczona jest stanicami Maryjnymi. Wśród nich wymienił Matkę Bożą Jazłowiecką, którą nazwał hetmanką jazdy polskiej. Po wojnie jej figura trafiła do Szymanowa, gdzie też przeniosły się siostry niepokalanki. Tu Prymas odwiedzał je wielokrotnie.
Wpatrzony w Maryję, w Niej widział wzór do naśladowania, który wskazywał też dziewczętom.
– Przylgnięcie Prymasa do Maryi ma swój początek w stracie ziemskiej matki. Historia jego życia tak się potoczyła, że w momentach bardzo trudnych i kryzysowych towarzyszyły mu kobiety. Stąd też powstał Instytut Prymasowski – opowiada s. Wawrzyna.
Pan Bóg przysłał Prymasowi kobiety, które łączyły w sobie ogromny entuzjazm, serdeczność i troskę oraz dobre wykształcenie. Miały też taką kobiecą zdolność, że jeśli gdzieś nie udawało się docierać księżom czy biskupom, kobietom się to udawało. Jak bardzo cenił kobiety pokazuje zapisane przez Stefana Wyszyńskiego zdanie: „ilekroć wchodzi do twojego pokoju kobieta, wstań choćbyś był najbardziej zajęty. Wstań bez względu na to, czy weszła matka przełożona, czy siostra Kleofasa, która pali w piecu. Pamiętaj, że przypomina ci ona zawsze Służebnicę Pańską, na imię której Kościół wstaje”.
– Gdybym miała streścić stosunek Prymasa do kobiet wystarczyłoby jedno słowo: „szacunek” – podkreśla s. Wawrzyna.