Wznieśmy dzisiaj w górę 'dzban św. Patryka'! Pełen piwa lub whiskey, jak to woli. I koniecznie proszę pamiętać o trzylistnej koniczynce.
Wznieśmy dzisiaj w górę 'dzban św. Patryka'! Pełen piwa lub whiskey, jak to woli. I koniecznie proszę pamiętać o trzylistnej koniczynce. Trzylistnej, bo tradycji musi stać się zadość! Przecież to z jej pomocą dzisiejszy patron wytłumaczył Irlandczykom tajemnicę Trójcy Świętej. A szklanica whiskey lub piwa, to znowu ukłon w stronę legendy, w której ostrzegł on nieuczciwą karczmarkę, przed piekielnymi konsekwencjami podawania gościom oszukanych porcji napoju. No i zieleń. Wszędzie musi być kolor zielony na pamiątkę św. Patryka, biskupa i patrona Zielonej Wyspy! Tyle popkultura – głośna, dosłowna i łatwa do przełknięcia niczym tradycyjny 'dzban św. Patryka'. A gdy już obetrzemy usta po tym toaście, może warto wspomnieć, że św. Patryk nie był Irlandczykiem, tylko Brytem i chrześcijaninem, który nie trafił do Irlandii z wycieczką. Został tam uprowadzony jako niewolnik. A po 6 latach udręki, gdy w końcu udało mu się zbiec i odnaleźć spokój w klasztorze, Bóg w śnie poprosił go o coś niewyobrażalnego. Miał przebaczyć oprawcom, wrócić na wyspę i odpłacić dobrem za doznane cierpienie. I to jest prawdziwy sens dzisiejszego świętowania, ale kto chciałby w takiej intencji wznosić toast? Patryk wzniósł, a potem wstał i zrobił to, co Bóg mu nakazał. I został świętym.