Prezydent Rosji Władimir Putin powiedział w poniedziałek, że tego dnia zapadnie decyzja ws. uznania przez Rosję niepodległości dwóch "republik ludowych" powołanych w Donbasie przez prorosyjskich separatystów.
Putin wypowiedział się na naradzie Rady Bezpieczeństwa kraju. Jej celem - jak zapowiadał - jest określenie dalszych kroków ws. Donbasu. Wspomniał w tym kontekście o apelu przywódców "republik ludowych" do Rosji z prośbą o uznanie ich suwerenności i o analogicznym apelu rosyjskiego parlamentu.
Na naradzie wypowiadali się przedstawiciele władz, którzy zasiadają w Radzie Bezpieczeństwa, w tym premier Michaił Miszustin, szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow, szefowie resortów siłowych i obu izb parlamentu Rosji. Wszyscy opowiedzieli się za uznaniem niepodległości Donbasu.
Ławrow mówił na naradzie również o postępie rozmów z Zachodem na temat żądań Rosji w sferze bezpieczeństwa, w tym żądania nierozszerzania NATO. Wiceszef administracji Putina, Dmitrij Kozak, który na Kremlu koordynuje politykę wobec Ukrainy mówił o uregulowaniu w Donbasie na podstawie porozumień mińskich. Kozak oświadczył m.in., że Ukraina i Zachód chcą zamrozić konflikt na wschodzie Ukrainy. Jest jasne, iż Donbas "nie jest potrzebny" Ukrainie ani Zachodowi; postęp procesu uregulowania jest najniższy od 2015 roku - ocenił przedstawiciel Kremla.
Za uznaniem niepodległości Donbasu zdecydowanie opowiedziała się szefowa Rady Federacji (wyższej izby parlamentu Rosji) Walentina Matwijenko, a także były premier Dmitrij Miedwiediew. Oświadczył on, że jeśli sytuacja będzie się rozwijać tak, jak obecnie, to "jedynym wyjściem" jest uznanie niepodległości Donbasu; wyraził przy tym przekonanie, że sytuacja się nie poprawi.
Miedwiediew oświadczył, że po takiej decyzji presja na Rosję będzie ogromna, ale potem Zachód "zmęczy się" i sam poprosi Rosję o powrót do rozmów; według jego słów tak samo było w 2008 roku.
Przypomniał, że jako prezydent Rosji w 2008 roku uznał niepodległość dwóch separatystycznych republik na terenie Gruzji: Abchazji i Osetii Północnej. "Teraz wiemy, co się będzie działo. Znamy wszystkie problemy i trudności, wszystkie te propozycje sankcji (...). Rozumiemy, że presja będzie ogromna ,ale zdajemy sobie sprawę z tego, jak przeciwstawiać się tej presji" - powiedział Miedwiediew.
Premier Michaił Miszustin przyznał, że rząd Rosji od wielu miesięcy "prowadzi przygotowania do możliwej reakcji" na uznanie niepodległości Donbasu. Rząd - dodał - analizuje "wszystkie ryzyka, jakie Rosja może napotkać w przypadku podjęcia takiej decyzji". Wszystkie te ryzyka, wśród nich np. ograniczenia importu zaawansowanych technologii, są już rozważone - relacjonował. Przyznał, że sytuacja będzie się pogarszać, ale też zapewnił, że rząd zrobi wszystko, co możliwe, by zapewnić rozwój gospodarczy kraju.
Miszustin powiedział przy tym, że uważa za konieczne, by stanowisko Rosji przedstawić Stanom Zjednoczonym, a jeśli nie będzie postępu, uznać niepodległość "republik ludowych". Również szef Służby Wywiadu Zagranicznego (SWR) Siergiej Naryszkin powiedział, że popiera propozycję o uznaniu niepodległości Donbasu, choć wspomniał o "ostatniej szansie" w postaci rozmów ze Stanami Zjednoczonymi.
Krótko przed transmitowaną przez telewizję państwową naradą Rady Bezpieczeństwa media rosyjskie podały, że przywódcy prorosyjskich separatystów: Denys Puszylin i Leonid Pasicznyk, zwrócili się do Putina z prośbą o uznanie niepodległości obu tzw. republik ludowych - donieckiej i ługańskiej.
Poprosili oni także o rozpatrzenie możliwości zawarcia przez Rosję z oboma regionami umowy o współpracy, m.in. w sferze obrony.