Franciszek wyznał, że brakuje mu spotkań z ludźmi i wychodzenia na ulice, tak jak robił to w Buenos Aires, chodząc od jednej parafii do drugiej. Papież napisał o tym w krótkim liście do hiszpańskiego dziennikarza, który przypadkowo uwiecznił go, gdy z winylową płytą pod pachą, wychodzi ze sklepu muzycznego w centrum Rzymu.
„Nie mogę zaprzeczyć, że był to prawdziwy pech, iż mimo zachowania wszelkich środków ostrożności dziennikarz czekał na taksówkę właśnie pod tym sklepem” – pisze Ojciec Święty do Javiera Martíneza Brocala. Po tym, jak zdjęcie Franciszka przed sklepem muzycznym obiegło cały świat, szef Rome Reports napisał do niego, że jest mu przykro, iż człowiek tak kochający wolność zmuszony jest siedzieć w czterech ścianach, ponieważ za każdym razem, gdy gdzieś wyruszy, wyłapują go media. Całą tę pechową sytuację Ojciec Święty spuentował z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru stwierdzając, że: „na tym polega powołanie dziennikarskie, nawet jeśli oznacza to postawienie Papieża w trudnej sytuacji”.
El Papa Francisco entra en una tienda de discosPrzy tej okazji właściciele sklepu muzycznego przy rzymskim Panteonie uchylili rąbka tajemnicy, co do gustów muzycznych Franciszka. Wyznali, że jeszcze jako arcybiskup Buenos Aires kupował u nich płyty z muzyką klasyczną i że jest miłośnikiem opery. Sam Papież przyznał kiedyś, że kocha nie tylko tango, ale także Mozarta, Beethovena i Wagnera oraz szczególnie ceni bachowską Pasję według św. Mateusza.