Premiera filmu dokumentalnego "Blachnicki. Życie i światło" odbyła się w Katowicach. Wyreżyserował go Iwo Kardel, a wywiady przeprowadził w nim Jan Pospieszalski.
W filmie widzimy Franciszka Blachnickiego początkowo jako młodego mężczyznę, który nie wierzy w Boga. Gdy jednak się nawraca, totalnie zmienia Kościół w Polsce, a w jakimś stopniu – jako inspirator Światowych Dni Młodzieży – nawet Kościół na całym świecie.
Najbardziej poruszający jest koniec tego filmu. To opowieść o ostatnich, mniej znanych w Polsce latach ks. Franciszka Blachnickiego. Bohater filmu spędził je na emigracji w Carlsbergu w RFN. Iwo Kardel i Jan Pospieszalski, którzy razem napisali też scenariusz, pokazali, że dla tego śląskiego księdza zaczęło się wtedy – według jego własnych słów – powolne męczeństwo.
Ks. Blachnicki został bowiem osaczony w Carlsbergu przez agentów tajnych służb Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Drukarnia, którą tam zbudował z pieniędzy pożyczonych od Polonii i która miała przynosić dochód – zbankrutowała. Ciągle coś się w niej psuło – zapewne wskutek działalności sabotażowej agentów w otoczeniu księdza. Polacy, którzy ks. Blachnickiemu te pieniądze pożyczyli, oskarżali go, że jest złodziejem. Barbara Mazur, jego współpracowniczka, wspomina w filmie: „Chodził po tych carlsberskich lasach, gdzie krzyczał, gdzie wołał do Boga: »Gdzie Jesteś? Dlaczego?«”.
Bardzo ciekawe są w tym filmie archiwalne nagrania telewizyjnych programów telewizji PRL z udziałem… małżeństwa Gontarczyków. Byli to groźni agenci, którzy wcześniej przeniknęli do najbliższego otoczenia ks. Franciszka. Kapłan zdemaskował ich dopiero w dniu swojej śmierci. Gontarczykowie uciekli następnie do Polski i zaczęli występować w telewizji. Możemy w filmie zobaczyć i posłuchać, jak Gontarczykowie opowiadają, że pracownicy Radia Wolna Europa „to ludzie małego ducha”, którzy „piją po prostu wódkę” i są alkoholikami ogarniętymi „manią szpiegomanii”.
Film będzie można zobaczyć na antenie TVP: