Kiedy najmłodsi parafianie z Wieprza stanęli dziś przed ołtarzem w przebraniach świętych i błogosławionych, ks. wikary Grzegorz Kierpiec poprosił, by każde dziecko powiedziało imię bohatera, którego przedstawia. Maleńki chłopczyk w stroju bł. kard. Stefana Wyszyńskiego, rezolutnie rzucił: "A ja jestem Maciuś". Bo już wiedział, że każdy może być świętym!
O takim świętowaniu uroczystości Wszystkich Świętych ks. Jerzy Matura, proboszcz parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny w Wieprzu koło Żywca, i katechetka Maria Biegun-Lizak marzyli już od kilku lat. W tym roku pomysł podchwycił przybyły tu niedawno ks. wikary Grzegorz Kierpiec i... udało się!
Na spotkanie ze świętymi i błogosławionymi podczas dzisiejszej Mszy św. zaprosili razem z kilkudziesięcioma parafianami - dziećmi, nastolatkami, dorosłymi seniorami. Każdy założył strój wybranego kanonizowanego bądź beatyfikowanego na przestrzeni całych dziejów Kościoła i w czasie kazania szedł środkiem kościoła, wśród zapachu kadzidła - takiego, jakiego używa się w bazylice Grobu Pańskiego w Jerozolimie. W tym czasie ks. Kierpiec prezentował krótki zarys życiorysu każdego z bohaterów, po czym każdy z nich stawał wokół ołtarza.
Kawałek nieba, który przybył dziś do kościoła w Wieprzu koło Żywca.Kogóż tam nie było! Procesję otworzyła Święta Rodzina: Maryja, Józef i nastoletni Jezus. Potem szli: archaniołowie: Michał i Gabriel, mamy niosące Świętych Młodzianków, dalej - Weronika, Dobry Łotr i cała rzesza świętych kolejnych epok: osoby konsekrowane i świeccy w każdy wieku, kobiety, mężczyźni, męczennicy i wyznawcy. Nie zabrakło tych najbardziej znanych, jak Antoni, Rita, Paweł Apostoł, Charbel, ale i tych, bliższych współczesności, bardziej i mniej znani, a wśród nich znaleźli się: Bartolo Longo, Luigi - Alojzy Scrosoppi, Pier Giorgio Frasatti, Chiara "Luce" Badano, Matka Teresa z Kalkuty, Gianna Beretta Molla, ks. Jerzy Popiełuszko czy kard. Stefan Wyszyński i wielu, wielu innych.
Pierwszy z lewej - Maciuś, czyli Prymas Tysiąclecia, jego siostrzyczka i rodzice.Na zakończenie prezentacji, ks. Grzegorz zaprosił przed ołtarz wszystkie obecne w kościele dzieci, które także przebrały się za świętych i błogosławionych. Duszpasterz poprosił, by każde dziecko powiedziało imię bohatera, którego przedstawia. To wtedy maleńki chłopczyk w stroju bł. kard. Stefana Wyszyńskiego rezolutnie rzucił: "A ja jestem Maciuś". Bo chwilę wcześniej usłyszał, że każdy z nas może zostać świętym, więc wyraźnie zadeklarował, że Maciuś też chce być w tym gronie.
Po Mszy św. i uroczystym błogosławieństwie, wszyscy przeszli w procesji wokół kościoła. I już planują, że następnym razem chcieliby zaprezentować kolejnych świętych, by pokazać parafianom, że świętość, to droga dla każdego.
Święci i błogosławieni zaraz wejdą do kościoła w Wieprzu - poznajecie za kogo przebrali się panowie?Przygotowania do Holy Wins - korowodu świętych w Wieprzu zaczęły się całkiem niedawno. Takiego wydarzenia, na taka skalę, w parafii jeszcze nie było. I żaden z jego inicjatorów nie widział czy uda się namówić parafian do takiego świętowania.
- Bardzo szybko się okazało, że odzew przerósł nasze oczekiwania - uśmiecha się ks. Kierpiec. - Kiedy zaprosiliśmy na pierwsze spotkanie, spodziewaliśmy się dziesięciu osób. Przyszło dziewiętnaście, wczoraj okazało się, że jest już osób
Niektórzy parafianie w nowych strojach łudząco przypominali swoich bohaterów. W tym gronie na pewno wielu umieści parafian, którzy przedstawiali: bł. Bartolo Longo, św. Charbela, św. Matkę Teresę z Kalkuty czy św. Luigiego.
- Dobieraliśmy ludzi pod kątem ich wyglądu, ale przede wszystkim chęci - dodaje ks. Grzegorz. - Dzięki misteriom "Pasji Beskidzkiej", które wystawialiśmy kiedy byłem wikarym w żywieckiej konkatedrze, mamy bardzo wiele strojów, które mogliśmy wykorzystać i dzisiaj. W charakteryzacji naszym parafianom bardzo pomogły panie Katarzyna Buszydlik i Barbara Marek.
Nastolatki i ich Wiara, Nadzieja i Miłość w koścele Niepokalanego Serca NMP w Wieprzu koło Żywca.Parafianie z Wieprza z wielkim przejęciem wcielali się w role świętych i błogosławionych. Sylwester Kamiński był dziś bł. ks. Jerzym Popiełuszką. Jego żona Cecylia - św. Gianną Berettą Mollą, a jej dziećmi - siostrzenice pana Sylwestra.
- Potrzebna była ta mała iskra, ktoś kto by nas za sobą porwał - mówi Sylwester Kamiński. - Do mnie wiadomość dotarła pocztą pantoflową: widziano mnie w roli ks. Jerzego. Ks. Jerzy jest obecny w moich modlitwach stale. To wielki zaszczyt móc "być nim", ale z drugiej strony czułem się bardzo skrępowany. Bo to jak wejście w zupełnie inny wymiar - wymiar świętości.
O strój pan Sylwester nie musiał się martwić: - Szaty liturgiczne pożyczyli księża, ale mam na sobie też albę mojego syna, który był ministrantem, a potem lektorem i animatorem służby liturgicznej - tłumaczy "ks. Jerzy". - Musieliśmy się trochę zastanowić nad strojem dla żony w roli lekarki. Wprawdzie pracowała kiedyś w służbie zdrowia, ale nie jest lekarzem. Udało się strój wymyślić. Ten dzień zapadnie nam w pamięci. Nie był taki zwyczajny. Przez to, w co się zaangażowaliśmy, jakoś tak mocno nas wyciszył, zaprosił na drogę do świata świętości.
Święci i błogosławieni zaraz wejdą do kościoła w Wieprzu - poznajecie kogo przedstawiają parafianie?- Piękna rzecz się w naszej parafii wydarzyła - cieszy się Jerzy Pawlus, który wcielił się w rolę Prymasa Tysiąclecia. - Wielu z nas chciało zrobić coś więcej w parafii, publicznie pokazać swoją wiarę - dziś udało się to w takim kształcie. Kiedyś byłem jednym z mędrców w czasie parafialnego Orszaku Trzech Króli, a dziś dostałem taką ważną rolę… Dziś, w tych trudnych dla chrześcijan czasach, kiedy papież Franciszek zachęca nas, żeby wstać i iść głosić Jezusa. ważne jest, żebyśmy pokazywali wobec naszych bliskich, sąsiadów, innych ludzi, że faktycznie jesteśmy wierzącymi, odważnymi ludźmi.
Pan Jerzy od dziesięcioleci współorganizuje parafialne pielgrzymki. W Polsce odwiedzili już zdecydowaną większość sanktuariów. - Na naszych trasach nieraz były miejsca związane z prymasem, z Janem Pawłem II. Cieszę się, że mogłem dziś pokazać postać naszego wielkiego kardynała. Miał odwagę głośno wypowiadać swoje zdanie, nie bał się żadnej ludzkiej władzy. Jego "non possumus" - nie możemy, nie zgadzamy się - wypowiedziane wobec planów narzucenia Kościołowi podporządkowania się komunistom, zawsze mam w uszach - mówi "Prymas" i dodaje: - Myślę, że taki dzień jak dziś w naszej parafii, zachęci nas do podjęcia kolejnych wyzwań.