- Dzisiaj do naszego kościoła siostry augustianki wniosły relikwie św. Rity. To jest tak, jakbyśmy dostali okulary. Zakładamy okulary marki "Rita" i one mają nam pomóc ustawić właściwą ostrość czy też nadać odpowiednią perspektywę patrzenia - mówił ks. proboszcz Wiesław Ogórek SDS 22 października w Cygańskim Lesie.
Od lat 60. siostry z Krakowa prowadzą korespondencję z czcicielami św. Rity; kilka lat temu założyły stronę internetową "Ogród św. Rity", gdzie zamieszczają codzienną modlitwę; prowadzą także swój profil na facebooku.
Siostra wspomniała także o dwóch zwyczajach, jakie związane są z kultem św. Rity - błogosławieniu róż i zanoszeniu kwiatów bądź zasuszonych płatków osobom potrzebującym i o olejku różanym.
Michasia Rita Sorkowicz, s. Dorota Kowalewska i ks. Wiesław Ogóek podczas odczytywania próśb zanoszonych za wstawiennictwem św. Rity.- Święta Rita nie wszystkie prośby wypełnia tak, jak my byśmy chcieli - dodała s. Dorota. - Ona przynosi nam to, co jest dla nas najlepsze. Często otrzymujemy świadectwa, że ktoś się modlił o zdrowie dla innej osoby, a ta osoba umarła. Ale dziękuje św. Ricie, że z nim była. Czuł jej obecność. Prowadziła ich za ręce przez ciemności, które przeżywali.
Swoim świadectwem w salwatoriańskim kościele dzielił się także Ireneusz Sorkowicz. U najmłodszej córeczki małżeństwa, Michasi Rity, w piątym miesiącu życia, w grudniu 2011 r., wystąpiły ataki padaczki, którą lekarze określili mianem jednej z najgorszych padaczek dziecięcych, wpływającej m.in. na to, że dotychczasowy rozwój dziecka się zatrzymuje. - Rokowania były bardzo słabe - mówił tata.
Rodzice poprosili wszystkich krewnych, przyjaciół, znajomych o modlitwę. Sieć modlących się rozwijała.
- Nasz przyjaciel ksiądz, który często jeździł w tym czasie do Włoch, poprosił siostry augustianki z sanktuarium w Cascii o modlitwę w intencji uzdrowienia Michasi. Teraz siostry oczywiście już wiedzą, że Michasia jest zdrowa, ale nadal się za nią modlą - mówił tata. - W 555 rocznicę śmierci św. Rity, 22 maja 2012 r., lekarz podjął decyzję o odstawieniu leku, bo "dzieje się coś dziwnego". Jadąc do gabinetu prosiliśmy św. Ritę o rozeznanie dla niego. Wieczorem pojechaliśmy całą rodziną na odpust św. Rity do Krakowa. Musieliśmy zostać na noc powodu zepsutego samochodu. I nie byłoby w tym nic trudnego, ale nie mieliśmy porcji leku na następny dzień. Wprawdzie lekarz w tym samym dniu zdecydował o jego odstawianiu, ale cały ten proces został rozpisany na trzy miesiące.
Ciąg dalszy na następnej stronie.