Polska wygrała z Serbią 3:0 w rozegranym w katowickim "Spodku" meczu o trzecie miejsce siatkarskich mistrzostw Europy. Trener Vital Heynen zasugerował, że to już koniec jego pracy z reprezentacją Polski.
Niedługo po rozpoczęciu pierwszego seta Michał Kubiak wdał się w dyskusję z włoskim sędzią Stefanem Cesare. Trudno właściwie powiedzieć, o co dokładnie chodziło. Obawiałem się jednak, że posiadająca lekka przewagę punktową drużyna polska zdekoncentruje się. Na szczęście tak się nie stało. Choć Serbowie na chwilę przejęli prowadzenie, to jednak na koniec triumfowali Polacy, wygrywają tę partię do 22. Na wyróżnienie zasłużył środkowy Jakub Kochanowski. Nie chodzi nawet o punkt zdobyty zagrywką; raczej o to, że przy jego serwisie Polacy zdobyli kilka punktów z rzędu. Kochanowski zagrywał mocno i pewnie. Nieźle prezentował się także drugi środkowy Piotr Nowakowski. Blok z jego udziałem często wyczuwał zamiary rywali i albo punktował, albo przynajmniej dotykał piłki, dając Serbom znać, że nie będzie im łatwo sforsować polskiej obrony.
W drugim secie przy stanie 9:5 dla Polski trener Slobodan Kovač odesłał na ławkę rozgrywającego Nikolę Jovovicia, wprowadzając jego zmiennika Vuka Todorovicia. Nasi jednak jeszcze bardziej odskoczyli punktowo (14:7, 17:9). Słabo spisywał się często blokowany lider Serbów Uroš Kovačević. Inni też popełniali błędy. Powtórzyła się sytuacja z meczu z Rosją i pierwszej partii półfinału ze Słowenią: Polacy dominowali. Pojawiło się pytanie: czy to trwała dyspozycja (jak w spotkaniu z Rosją), czy to tylko dobre złego początki (jak w meczu ze Słowenią). W tym secie jednak nic złego się nie stało. Polacy wygrali go pewnie do 16.
Nic złego nie stało się też w secie trzecim. Nasi dość szybko wypracowali przewagę. Z pewnymi problemami w przyjęciu utrzymali ją do końca meczu, wygrywając w ostatniej partii 25:22 i w całym spotkaniu 3:0. Wiele w tym zasługi Mateusza Bieńka, który zaliczył dwa asy serwisowe z rzędu i Wilfredo Leona, który zdobył zagrywką punkt na 24:22.
W meczu o złoto Włochy pokonały Słowenię 3:2.
Brązowy medal to nagroda pocieszenia po nieudanych dla polskiej reprezentacji igrzyskach w Tokio i porażce ze Słowenią w półfinale siatkarskiego Euro. To dziesiąty medal Polaków w ME, w tym czwarty brązowy. W przeszłości taki krążek wywalczyli też - poza poprzednią edycją - w 1967 i 2011 roku. Złoty zdobyli tylko raz - w 2009 roku, a pięciokrotnie srebrny - w latach 1975-1983.
Trener Vital Heynen w rozmowie z Polsat Sport zasugerował, że to koniec jego pracy z reprezentacją Polski. Nie powiedział, że tak będzie z pewnością, nie powiedział, że nie podpisze kolejnego kontraktu po tym, który właśnie się zadaniem.
Niemniej, zapamiętamy go jako tego, który poprowadził Biało-Czerwonych do złota podczas mistrzostw świata w 2018 r.
Największym i obiektywnie wielkim sukcesem polskiej siatkówki w tym roku było zwycięstwo Zaksy Kędzierzyn-Koźle w Lidze Mistrzów.