Redaktor naczelny "Więzi" Zbigniew Nosowski udzielił "Gazecie Wyborczej" wywiadu dotyczącego m.in. Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Na naszych łamach skomentował go profesor tej uczelni Jacek Wojtysiak. Publikujemy tu odpowiedź red. Nosowskiego na ten komentarz. Prof. Wojtysiak zapowiedział, że odniesie się do niego w kolejnym tekście na gosc.pl.
Wskazywanie zagrożeń, objawów i źródeł wyraźnie dostrzegalnej choroby nie jest przejawem anty-KULizmu, lecz wyrazem troski o uczelnię, z którą czuję się blisko związany, z którą mam mnóstwo wspaniałych wspomnień i dla której widzę wielkie zadania w przyszłości.
Dziękuję profesorowi KUL Jackowi Wojtysiakowi za interesującą polemikę ze mną, jaką opublikował w portalu gosc.pl. Dopiero teraz, z dużym opóźnieniem, mogę napisać odpowiedź. Za opóźnienie przeprosiłem już osobiście polemistę, teraz przepraszam czytelników.
Przeczytaj komentarz Jacka Wojtysiaka:
Wdzięczny jestem prof. Wojtysiakowi za dominujący ton polemiki, w którym podkreśla zgodność z częścią moich opinii. Choć przyznam też, że po lekturze niektórych zdań przez pewien czas nie miałem ochoty pisać odpowiedzi. Zwłaszcza dotyczy to stwierdzenia: „Domniemywam, że red. Nosowski dostrzega tylko jedno «magisterium», które należy brać pod uwagę (to z ul. Czerskiej), ja zaś jestem przeciwny monopolom”. Nadmiar dobrej woli aż się przelewał przez to domniemanie… Są jednak w polemice profesora KUL ważne wątki, na które odpowiedzi udzielić trzeba – dlatego wracam do sprawy.
Piętrowe zniekształcenia
Zacznijmy od tytułu. Prof. Wojtysiak odnosi się do internetowej wersji wywiadu, jaki przeprowadziła ze mną Dominika Wielowieyska. Kłopot w tym, że redakcja portalu wyborcza.pl swoim zwyczajem zmieniła tytuł w porównaniu z wersją papierową „Gazety Wyborczej”, na dodatek przypisując mi słowa, których nie wypowiedziałem.
Różnica obu wersji tytułów została podkreślona od razu w dniu publikacji w informacji o wywiadzie na portalu Więź.pl (tu zresztą nadano omówieniu jeszcze inny tytuł: „Jestem rozczarowany polityką personalną Franciszka w polskim Kościele i tanim miłosierdziem Watykanu”). Tytuł, jak widać, wiele zmienia.
W papierowej „Gazecie Wyborczej” wywiad ze mną ukazał się pod rzeczowym tytułem „Przeczekamy i prosimy o przeczekanie” – zapożyczonym przez redakcję z serii moich publikacji w portalu Więź.pl, dotyczących wieloletnich kościelnych wysiłków na rzecz niewyjaśnienia zarzutów o wykorzystywanie seksualne osób małoletnich przez ks. Andrzeja Dymera. Czyli w wersji papierowej akcent został położony na kwestie ogólnokościelne, dla których problemy KUL są tylko jednym z wielu przejawów.
W wersji internetowej natomiast wywiad opatrzony został krzykliwym tytułem „Zbigniew Nosowski: KUL w PRL był oazą wolności. Gdzie jest teraz? Na służbie antysemickich bredni i władzy”. Tym samym akcent został przeniesiony na KUL – bez sensu, gdyż w ten sposób zdecydowana większość obszernego wywiadu wydaje się nie na temat, gdyż nie dotyczy lubelskiej uczelni.
Co więcej, redaktorzy portalu wyborcza.pl zniekształcili moje słowa (co zresztą Wojtysiak zauważył). W opublikowanym tekście wywiadu moja wypowiedź brzmi bowiem: „KUL w PRL był oazą wolności. Gdzie jest teraz? Katolicki Uniwersytet Lubelski w błyskawicznym tempie traci swoją pozycję w świecie akademickim”. Nie dość jednak, że w zmienionym tytule połączone zostały różne fragmenty moich odpowiedzi (to akurat praktyka stosowana w sztuce dziennikarskiej), to jeszcze przypisano mi słowa, których nie wypowiedziałem. W treści wywiadu nie pada bowiem w ogóle określenie „brednie” ani teza, że KUL jako taki jest „na służbie antysemickich bredni” albo „na służbie władzy”. Padają za to konkretne precyzyjne zarzuty, których powtarzać tu nie będę.
Niestety, prof. Wojtysiak sam dodatkowo jeszcze zniekształca moje myśli – już zniekształcone przez redaktorów wyborcza.pl – twierdząc, że moim zdaniem „istotą” KUL jest bycie na służbie antysemickich bredni i władzy. W wywiadzie natomiast (ważne filozoficznie) pojęcie „istota” pada tyle samo razy, co słowo „brednie” – czyli zero. Tu już mamy zatem do czynienia z piętrowymi przekłamaniami. Piszę o tym tak szczegółowo, aby rzecz dobrze wyjaśnić, ale ze świadomością, że takich medialnych zniekształceń skutecznie sprostować praktycznie nie sposób.