Trzech alumnów Wyższego Śląskiego Seminarium Duchownego - Marcin Dajek, Jakub Dudek i Artur Sówka - przyjęło w katowickiej katedrze święcenia kapłańskie z rąk abp. Wiktora Skworca.
Ksiądz Artur Sówka pochodzi z parafii Wniebowzięcia NMP w Radlinie-Biertułtowach. Do seminarium wstąpił zaraz po maturze. Jego hasło prymicyjne to: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj! (Rz 12, 21)”. – Różne myśli o powołaniu krążyły mi w głowie, ale odsuwałem je na dalszy plan. Miałem inne pomysły na życie: studia czy małżeństwo. Rozeznawałem z biegiem czasu. Mam świadomość, że to decyzja na całe życie, na dobre i trudne chwile. Zwłaszcza, że czasy, w których żyjemy, nie należą do prostych. Starać się odnajdywać w Bogu nadzieję na kolejne dni jest czymś pięknym – mówił tuż po święceniach. Ksiądz Artur jeszcze w seminarium uczestniczył w kursach języka migowego. – Mam nadzieję, że pomoże mi to lepiej posługiwać tam, gdzie zostanę posłany, ale przyjmę wszystko, co dostanę w dekrecie. Ślubowaliśmy dziś posłuszeństwo – dodał.
Ksiądz Jakub Dudek pochodzi z parafii Chrystusa Króla w Lędzinach-Hołdunowie. Jako hasło prymicyjne wybrał: „Jezus mu odrzekł: »Jeśli możesz? Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy«. (Mk 9, 23)”. – Myślę, że dziś to najważniejszy dzień mojego życia. Towarzyszyło mi mnóstwo pozytywnych emocji. Myśl o kapłaństwie pojawiła się w mojej głowie, kiedy zostałem ministrantem. Ale to było takie dziecięce marzenie i raczej nic poważnego. W czasie nauki zacząłem odkrywać moje powołanie i postanowiłem sprawdzić się w seminarium. Okazało się to moją drogą. Jestem wdzięczny tym, którzy dziś objęli nas swoją modlitwą. Swoją drogę kapłańską powierzam Panu Bogu, nie mam planów ani wygórowanych wymagań. Czekam na to, co On postawi na mojej drodze – mówił po przyjęciu święceń kapłańskich.
Ksiądz Marcin Dajek z parafii św. Brata Alberta w Jastrzębiu-Zdroju zaraz po święceniach zauważył: – To jest nie do opisania, to trzeba poczuć! W kość – pod względem duchowym – dały nam rekolekcje przed święceniami, dzięki nim wszystko przeżyliśmy mocniej, głębiej – mówił. Jako swoje hasło prymicyjne wybrał: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. (J 15,13).” – Po to się formowaliśmy, żeby służyć ludziom i dać im siebie. Moja droga do seminarium była bardzo kręta. Miałem swój Damaszek. Byłem agnostykiem, a dziś jestem szczęśliwym wierzącym kapłanem. Cieszę się, że Pan Bóg mnie doświadczył, dziękuję mu za wszystko, nawet za trudne chwile, które przeżywałem w życiu – dodał.