Senat odmówił na początku lutego głosowania nad najważniejszymi rozwiązaniami ustawy bioetycznej, które zostały wcześniej przyjęte przez niższą izbę parlamentu - Zgromadzenie Narodowe., tj. nad in vitro dla par lesbijskich oraz manipulacji genetycznej embrionami.
Przeczytaj też:
Rząd chce zwołać wspólny komitet, który wypracuje rozwiązania kompromisowe. Jednak środowiska pro-life zrzeszone wokół organizacji Manif pour Tous sprzeciwiają się propozycjom rządowym. Środowiska te zorganizowały na przełomie stycznia i lutego w całej Francji demonstracje przeciwko ustawie. Sprzeciw Senatu określiły jako sukces wynikający z protestów społecznych. "Ustawa umożliwiała sztuczne zapłodnienie bez obecności mężczyzny - ojca parom lesbijskim. Zatem dwie kobiety mogłyby mieć legalnie dziecko. Ojciec byłby zatem wyeliminowany z procesu zapłodnienia" - mówi bp Jachiet.
"Kościół jest przeciwny tej ustawie i broni świętości życia danego przez Boga dziecku, które ma ojca i matkę" - podkreśla duchowny. - "Dla tych, którzy nie mogą mieć dzieci w naturalny sposób jest przecież adopcja. Ta ustawa minimalizuje rolę rodziny jako dawcy życia i otwiera drzwi do kolejnych niebezpiecznych rozwiązań prawnych. Wydłuża również czas na przerwanie ciąży, które niestety we Francji jest legalne. Podążając tą logiką w przyszłości, niewykluczona byłaby również legalizacja eutanazji" - tłumaczy bp Jachiet.
"Istnieje presja społeczna, aby ją wprowadzić, a ona przecież może prowadzić do potwornych aktów niszczenia życia. To nie my, ale Bóg decyduje o końcu życia, my nie jesteśmy panami życia. We Francji mamy rozwinięta opiekę paliatywną i możliwość zaoferowania godnego zakończenia życia i zmniejszenia cierpienia, które jest ludzkim elementem u krańca życia" - wyjaśnia duchowny.
Przeczytaj też:
Pytany o sytuację katolików we Francji, biskup zauważył, że "wiara wciąż jest obecna, choć przejawia się bardziej w życiu prywatnym katolików niż podczas ceremonii kościelnych". Pytany o protesty francuskich katolików na jesieni, domagających się otwierania kościołów dla mszy z udziałem wiernych, bp Jachiet określił je jako ważną mobilizację wiernych, której nie było podczas pierwszej narodowej kwarantanny na wiosnę. "Katolicy pragną Mszy, ich zgromadzenia były spontaniczne, my księża czy biskupi ich nie inicjowaliśmy" - wyjaśnia.
"To nie był ruch masowy, ale świadczył o tym, że wiara jest wciąż obecna we Francji. Byliśmy krajem katolickim, teraz jesteśmy społeczeństwem zlaicyzowanym od ponad wieku; mamy spadek powołań, liczby osób przyjmujących sakramenty i uczestniczących we mszach, jak w wielu krajach w Europie. Ale obok tego, mamy drugą tendencję – wspólnoty charyzmatyków, osób poświęcających się dla wiary, stowarzyszenia pomagające biednym. Młodzi chrześcijanie są gotowi udostępniać część swojego mieszkania bezdomnym i w ten sposób pokazują swoją wiarę. To są dowody na to, że wiara wciąż jest obecna we Francji, nawet jeśli liczba wiernych się zmniejsza" - wyjaśnia duchowny.
"Francuski katolicyzm mniej opiera się na celebracji w kościołach, a bardziej na zaangażowaniu w życiu prywatnym, działaniach pomocowych drugiemu człowiekowi, ruchach młodzieży i stowarzyszeń katolickich".
"Europa zbudowana jest na bazie kultury chrześcijańskiej, ma wspólne chrześcijańskie korzenie, które ukształtowały mentalność krajów europejskich. W części krajów kościół utrzymał swoje silne instytucjonalne miejsce, jak w Polsce, Irlandii czy we Włoszech. We Francji w XIX i na początku XX w. mieliśmy ruchy antyklerykalne, które wpłynęły na ukształtowanie zasady oddzielenia państwa od kościoła. Religia stała się sferą prywatną i nie jest już przekazywana w tak dużym stopniu kolejnym generacjom we Francji - tłumaczy biskup Jachiet. - To jest jednak tendencja ogólna społeczeństw Zachodu, które tracą swoją duchowość, w której miejsce weszła technologia i materializm. We Francji temat wiary czy duchowość jako podstawa życia społecznego nie są tematami debaty społecznej".