Żyją z sobą niczym pies z kotem. To częste określenie relacji, która łączy rodzeństwo. Ale z dzisiejszą patronką i jej bratem było inaczej.
Żyją z sobą niczym pies z kotem. To częste określenie relacji, która łączy rodzeństwo. Ale z dzisiejszą patronką i jej bratem było inaczej. Czy dlatego, że byli bliźniakami? A może dlatego, że ich mama zmarła przy porodzie, a wychowaniem zajął się tato, poważany arystokrata z Nursji? Tak czy inaczej bohaterka naszej historii wpatrzona była w swojego brata jak w obrazek. Gdy on został posłany do Rzymu na naukę, razem z nim trafiła tam i ona. Gdy on po latach studiów, zgorszony stylem życia Wiecznego Miasta, usunął się na pustelnię pod Subiaco, przy jego boku tylko przez chwilę brakowało siostry. Ta chwila była jej potrzebna, by przekonać ojca, że nie chce żadnego spadku ani ożenku, bo jej życiowa droga już została wytyczona przez brata, który we wspomnianym Subiaco, otoczony uczniami i naśladowcami, tworzy zalążek benedyktyńskiej wspólnoty, która stanie się punktem odniesienia dla całego zachodniego monastycyzmu. Święci Benedykt z Nursji i Scholastyka, nierozłączni, choć swój ideał oddania się Bogu na wyłączność realizujący oddzielnie. Gdy św. Benedykt w Subiaco zakłada pierwszy klasztor, św. Scholastyka nieopodal organizuje podobny, z tym tylko wyjątkiem, że dla niewiast. Kiedy zaś jej święty brat przenosi się na Monte Casino, także i ona udaje się w tamte strony i osiada w pobliżu ze swoimi współsiostrami. Są sobie bliscy, a jednak widują się tylko raz do roku, każde opuszczając w tym celu swój klasztor, by mniej więcej w połowie drogi spotkać w wyznaczonym wcześniej domu albo grocie i przez cały dzień rozmawiać. O czym lub o kim? O dawnych czasach? O rodzicach? O tym, co słychać? Św. Scholastyka na tak postawione pytania dałaby prostą odpowiedź, która była także częścią reguły benedyktynek: „Milcz albo mów o Bogu, bo o jakiej rzeczy na tym świecie warto mówić?”. I z "Dialogów" autorstwa św. Grzegorza Wielkiego, wiemy, że te rozmowy rzeczywiście były poświęcone Bogu, a ostatnie spotkanie rodzeństwa, które odbyło się 6 lutego 547 roku, przeszło wręcz do legendy. Kiedy bowiem po całym dniu św. Benedykt zbierał się już do odejścia, Scholastyka poprosiła, by jeszcze został. Odmówił, by nie łamać reguły zakonnej, a wtedy ona z tą samą prośbą zwróciła się do Boga i spadł tak ulewny deszcz, że powrót do klasztorów możliwy był dopiero rano. Więcej zdziałała, bo bardziej umiłowała, kwituje to wydarzenie św. Grzegorz. Trzy dni później św. Scholastyka umarła, a jej brat tego samego dnia, 10 lutego, zobaczył w widzeniu jej duszę, która odchodzi do Boga. I to był pierwszy raz, gdy siostra gdzieś go wyprzedziła. On sam dołączył bowiem do niej dopiero kilka tygodni później.