Przedstawiciele różnych religii spotkali się podczas Międzynarodowego Spotkania i Modlitwy o Pokój.
Religie nie chcą wojny; wręcz przeciwnie, zadają kłam tym, którzy sakralizują przemoc - mówił papież Franciszek podczas Międzynarodowego Spotkania i Modlitwy o Pokój pod hasłem "Nikt nie ratuje się sam. Pokój i braterstwo". Odbyło się ono 20 października na Kapitolu w Rzymie z inicjatywy Wspólnoty św. Idziego (Sant’Egidio). Stanowiło ono kontynuacją spotkań, które zainaugurował w Asyżu w 1986 roku św. Jan Paweł II.
Przedstawiciele różnych modlili się najpierw osobno. Chrześcijanie różnych wyznań zgromadzili się w bazylice Santa Maria in Aracoeli. Nabożeństwu ekumenicznemu współprzewodniczyli tam: papież Franciszek i honorowy zwierzchnik prawosławia, patriarcha Konstantynopola Bartłomiej. Obecni byli m.in. przedstawiciel arcybiskupa Canterbury w Rzymie abp Ian Ernest oraz przewodniczący Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech bp Heinrich Bedford-Strohm, a także 9 kardynałów.
Głos zabrał bp Bedford-Strohm, który zaznaczył, że w czasie pandemii okazywanie bliskości i miłości stało się „wrogiem miłości” i „potencjalnym zagrożeniem”. Potrzebujemy usłyszeć Boże wezwanie: „Nie lękajcie się! Nie zostawiam was samych. Zawsze będę z wami i doznacie uzdrowienia”. Kościoły maja być zwiastunami tego Bożego uzdrowienia. Potrzebują do tego trzech czynników: modlitwy, wprowadzania w życie sprawiedliwości i stawania się jednością jako Kościół. Przewodniczący Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech zaznaczył, że modlitwa osób o różnych wyznaniach jest rozmową z Bogiem, wyrażaniem naszych nadziei, zadawaniem pytań, słuchaniem Boga, by zyskać jedność, kierunek i orientację. Następnie podkreślił, że nie ma modlitwy bez czynienia sprawiedliwości, zwłaszcza wobec najuboższych, uchodźców i głodujących. Zaznaczył, że troska z pasją o jedność Kościoła nie jest jedynie uczuciem czy , ale częścią DNA każdego Kościoła. A jego osobistym marzeniem jest doświadczenie tej jedności we wspólnej Eucharystii jeszcze za swego życia.
Z kolei papież Franciszek nawiązał do fragmentu Męki Pańskiej, w którym zwarta jest pokusa: „Wybaw samego siebie!” (Mk 15, 30)i zauważył, że także współcześni chrześcijanie napotykają pokusę by myśleć wyłącznie o sobie samych. Wskazał, że najpierw wypowiadają ją zwykli ludzie, świadkowie przepowiadania Jezusa i Jego cudów. Chcieli, by na krzyżu dokonał się kolejny spektakularny cud. Zaznaczył, że w postawie takie wyraża się w gruncie rzeczy kult własnego „ja” a nie Boga żywego. „Obojętność trzymała ich z daleka od prawdziwego oblicza Boga” - podkreślił Franciszek.
Następnie Ojciec Święty mówiąc o postawie arcykapłanów i uczonych w Piśmie zauważył, że oskarżali Jezusa, ponieważ innych wybawił. Insynuowali, że zbawienie, spieszenie na pomoc innym nie przynosi żadnego dobra. Jednakże „ewangelia” „wybaw samego siebie” jest „najbardziej fałszywą ewangelią apokryficzną, która nakłada krzyże na innych. „Natomiast prawdziwa ewangelia bierze na siebie krzyże innych” – wskazał papież.
Franciszek zaznaczył, że w klimat prowokacji wymierzonej przeciw Jezusowi włączyli się także dwaj złoczyńcy ukrzyżowani wraz z Niem. „Szukają Jezusa tylko po to, by rozwiązać swoje problemy. Ale Bóg nie tyle przychodzi, aby uwolnić nas od problemów, które zawsze się pojawiają, lecz po to, aby wybawić nas od prawdziwego problemu, jakim jest brak miłości. I to właśnie jest głęboka przyczyna naszych nieszczęść osobistych, społecznych, międzynarodowych i ekologicznych. Myślenie tylko o sobie jest sprawcą wszelkiego zła” – podkreślił Ojciec Święty. Jednocześnie dodał, że jeden z łotrów dostrzegł w Jezusie łagodną miłość i dzięki temu otrzymał raj.
Papież cytując swego poprzednika, Benedykta XVI stwierdził, że „Krzyż czyni nas braćmi”. „Bowiem tylko miłość gasi nienawiść, tylko miłość dogłębnie pokonuje niesprawiedliwość. Tylko miłość czyni miejsce dla innych. Tylko miłość jest drogą do pełnej jedności między nami – dodał. Podkreślił, że inni ludzie powinni być drogą do zbawienia nas samych, zwłaszcza ubodzy. „Niech Pan pomoże nam wspólnie kroczyć drogą braterstwa, abyśmy mogli być wiarygodnymi świadkami prawdziwego Boga” - stwierdził na zakończenie swej homilii Franciszek.
W czasie modlitwy wiernych, przy śpiewie „Kyrie eleison”, proszono Boga m.in. o pokój i pojednanie w kolejno wymienianych z nazwy krajach ogarniętych wojną, przemocą, terroryzmem i napięciami społecznymi, m.in. na Białorusi, Ukrainie i na Kaukazie. Powierzano Bogu rządzących, by prowadzili swe państwa drogami pokoju, a także ofiary pandemii. Każdej intencji towarzyszyło zapalenie świeczki przez przedstawicieli Wspólnoty św. Idziego. Na zakończenie wszyscy odmówili modlitwę „Ojcze nasz”, ukłonem przekazali sobie znak pokoju, a papież wypowiedział słowa błogosławieństwa.
Następnie na sąsiednim placu na Kapitolu (Piazza del Campidoglio) odbyło się spotkanie przedstawicieli różnych religii. Rozpoczął je założyciel Wspólnoty św. Idziego Andrea Riccardi. Przypomniał spotkanie z 1986 r., które zapoczątkowało „ducha Asyżu”, polegającego na tym, że „religie nie modlą się przeciwko sobie, jak w przeszłości, gdy byliśmy sobie obcy lub się nienawidziliśmy”, lecz „modlą się ramię w ramię”.
Głos zabrał także prezydent Włoch Sergio Mattarella. Stwierdził, że czas pandemii pokazuje, jak bardzo potrzebujemy braterstwa. Za znak nadziei uznał to, że „w duchu Asyżu” religie solidarnie modlą się o pokój.
Swe przesłania pokoju przekazali reprezentanci różnych religii. Patriarcha Bartłomiej wskazał, że budowanie braterstwa, które prowadzi do pokoju i sprawiedliwości zaczyna się od troski o wspólny dom. – Skończył się czas mody na ekologię, jej idealizacji lub co gorsze jej ideologizacji. Zaczyna się czas działania – stwierdził prawosławny hierarcha.
Naczelny rabin Francji Haïm Korsia wskazał, że przeciwieństwem nienawiści nie jest nienawiść, lecz obojętność. Brak odpowiedzialności za siebie nawzajem, brak więzi z drugim człowiekiem jest postawą Kaina, która wiąże się z brakiem braterstwa. Wzorem powinna być postawa Józefa, sprzedanego przez braci, który mimo ich szukał. Rabin zachęcił, by wzorując się na Józefie, budować więzi braterstwa z tymi, których spotykamy.
Mohammed Abdelsalam Abdellatif, sekretarz generalny Wysokiego Komitetu Braterstwa Międzyludzkiego odczytał przemówienie wielkiego imama kairskiego uniwersytetu Al-Azhar Ahmada al-Tayyeba, który m.in. odciął się od „strasznego zabójstwa” nauczyciela pod Paryżem sprzed kilku dni. Stwierdził, że zasady religii islamskiej i nauczanie Mahometa nie mają z nic wspólnego z tym „grzesznym czynem przestępczym” i z „przewrotną i fałszywą ideologią”, którą kierował się jego sprawca. - Ten terrorysta i jego ludzie nie reprezentują religii Mahometa (…), tak jak terrorysta nowozelandzki, który zabił muzułmanów w meczecie nie reprezentuje religii Jezusa – podkreślił al-Tayyeb.
Buddyjski mnich Shoten Minghesi z Japonii wyraził przekonanie, że przywódcy religijni powinni ściśle ze sobą współpracować, gdyż dialog jest drogą otwierającą nasze serca i stanowi krok zbliżający do serc innych ludzi. – Wspólnie rozbrajajmy nasze serca i podążajmy tą drogą, czyniąc kolejny krok w kierunku świata, do którego dążymy: świata braterstwa i pokoju – wezwał Minghesi.