- Kościół tutaj jest mieszanką kultur i narodowości, ale tworzy jedną wspólnotę. W jednej z moich wcześniejszych parafii naliczyliśmy przedstawicieli 51 narodowości - opowiada bp Karol Kulczycki SDS. Dotychczasowy wiceprowincjał polskich salwatorianów niebawem rozpoczyna posługę w diecezji Port Pirie.
Magdalena Dobrzyniak: Na tle 20 lat spędzonych w Australii ostatnie 2 lata w Polsce wyglądają trochę jak urlop. Spodziewał się Ksiądz Biskup powrotu?
Bp Karol Kulczycki: Przyjeżdżając do Polski, by pełnić funkcję wiceprowincjała, miałem świadomość, że kiedyś, po skończeniu kadencji, tam wrócę. Przez te 20 lat przyzwyczaiłem się do duszpasterstwa w Australii i chciałem pracować tam nadal, jednak fakt, że wrócę tam jako biskup, był dla mnie całkowitym zaskoczeniem.
Za co Ksiądz Biskup kocha ten kraj?
Trudno odpowiedzieć na takie pytanie. Poświęciłem Australii dużą część swojego życia. Pracując tam poznałem wielu ludzi, którzy są dla mnie jak rodzina. Kiedy rozpoczynałem posługę, brakowało mi pejzaży Polski i smaku polskości. Czułem się trochę jak w izolacji, ale z czasem, pracując w duszpasterstwie, w szkołach, zacząłem dostrzegać i doceniać smak Australii. W ostatnich dwóch latach pobytu w ojczyźnie miałem okazję odwiedzać polskie wspólnoty w różnych stronach kraju i nagle sobie uświadomiłem, że tęsknię do krajobrazów australijskich, że brakuje mi widoku tamtejszego buszu. Może przyczyna leży już u początków mojego powołania, bo zawsze pragnąłem pracować na misjach, w krajach odległych od Polski. Myślałem o Afryce, ale ostatecznie trafiłem do Australii. Posługa w tym kraju jest często pracą misyjną i to mnie pociągnęło.
W jakim sensie australijski Kościół jest misyjny?
Nie chodzi o tereny misyjne w sensie fizycznym. Wielu ludzi odchodzi tam od Pana Boga i potrzebna jest reewangelizacja, docieranie do ludzi, którzy odeszli od Kościoła i od wiary. Czasami jest tak, że oni nie mają nic przeciwko wierze, tylko po prostu wygoda życia, jego troski i radości powodują, że zaczynają dryfować gdzieś daleko od Pana Boga. Wielu ludzi deklaruje się jako niewierzący. Potracili swoją wiarę. Dlaczego tak się dzieje? Czynniki są skomplikowane i trudno je określić w krótkich słowach, ale dużym wyzwaniem jest odpowiedź, jak do tych ludzi dotrzeć. Wyzwaniem duszpasterskim jest też wspieranie tych, którzy są w Kościele. W tym sensie jest to działalność misyjna.
Jak w statystykach wygląda Kościół w Australii?
Populacja australijska jest niewielka. To 25 mln mieszkańców, z czego ok. 24 proc. deklaruje się jako katolicy, jednak odsetek osób zaangażowanych w życie Kościoła jest niższy. W miastach kościoły są w miarę pełne, natomiast w country, poza miastem, wygląda to inaczej. Diecezja Port Pirie, którą przejmuję, jest typowo countrowa. Jest tam kilka miejscowości, w których żyje ok. 15 tys. mieszkańców, a poza tym małe osady. W diecezji tej jest 16 parafii, ale 54 kościoły. Ludzie migrują, przenoszą się z miejsca w miejsce, opuszczają wspólnoty. Każda parafia ma kilka filii, do których księża dojeżdżają.