Z czym kojarzy się państwu strzała? Jeśli pytanie nieco zbiło was z tropu, to internet pełen jest wszelakich podpowiedzi: można popędzić jak strzała, trafić prosto jak strzała albo też coś może się stać lotem strzały czyli błyskawicznie.
Z czym kojarzy się państwu strzała? Jeśli pytanie nieco zbiło was z tropu, to internet pełen jest wszelakich podpowiedzi: można popędzić jak strzała, trafić prosto jak strzała albo też coś może się stać lotem strzały czyli błyskawicznie. Jest również zatruta strzała, strzała Amora i jeszcze, najbardziej zaskakująca w tym zestawieniu, partyjska strzała. To ostatnie wyrażenie odnosi się do ciętych i boleśnie trafnych słów, które wypowiedziane są na odchodnem, na pożegnanie. Ma to związek z taktyką, która stosowali starożytni Partowie na polu walki, kiedy to udając ucieczkę w popłochu, szyli do nieprzyjaciela z łuków przez ramię. Reasumując – strzała jest szybka, celna i potrafi śmiertelnie ugodzić. Aaaa i byłbym zapomniał, takie też imię – tyle że w jego germańskim brzmieniu – nadano także dzisiejszej patronce. Powód był prosty – to samo imię miała także jej mama, a ponadto jej tacie, którym był Henryk II, książę Bawarii, wydawać się mogło, że ten poród przebiegł lotem strzały właśnie. Czy zgodziła by się z tym jego małżonka, trudno dziś orzec, faktem jest natomiast, że czas pokazał, jak bardzo to imię było odpowiednie dla nowo narodzonej księżniczki. Stała się ona bowiem już w wieku 10 lat strzałą, która wystrzelona z terytorium Królestwa Niemiec poszybowała wprost na dwór w Ostrzychomiu, gdzie trafiła prosto w serce św. Stefana, późniejszego króla Węgier. No dobrze, może z tą strzała Amora to przesadziłem, bo cała ta historia była ówczesnym zwyczajem zaaranżowana i miała na celu wprowadzić pokój między dwa zwaśnione do tej pory królestwa. Z drugiej jednak strony, biorąc pod uwagę fakt, że oboje małżonkowie stworzyli razem niezwykle trwały i zgodny związek, który zaowocował czwórką dzieci i obopólnym wyniesieniem do chwały ołtarzy, to chyba można zaryzykować tezę, że się kochali. Zatem dzisiejsza patronka, królowa Węgier, była przedziwną strzałą, która przyniosła sercom swoich poddanych pokój zamiast wojny. Ale jest i jeszcze inna historia z nią związana, która doskonale pasuje do jej imienia. Otóż jej małżonek, św. Stefan władca Węgier, był gorącym zwolennikiem uczynienia ze swego kraju królestwa chrześcijańskiego. I w tym to dziele, dzisiejsza patronka mądrze go wspierała, a nawet – co odnotowywali ówcześni kronikarze – rywalizowała z nim. W rozdawaniu jałmużn, fundowaniu klasztorów i kościołów oraz w wyposażaniu ich w cenne przedmioty liturgiczne była po prostu szybka niczym strzała i równie skuteczna. Jej staraniom przypisuje się m.in. powstanie katedry w Veszprém. Niestety nie wszyscy jej poddani tak ochoczo chcieli przyjąć Dobra Nowinę, dlatego gdy owdowiała w roku 1038, stała się poniekąd zakładniczką tych, którzy walcząc o tron Węgier chcieli jednocześnie przywrócić pogaństwo. Dopiero z pomocą kolejnego króla Niemiec, Henryka III, powróciła do Niederburga w pobliżu Pasawy w księstwie Bawarii, gdzie wstąpiła do benedyktynek. Zmarła jako przełożona tego opactwa w wieku 75 lat w roku 1060 roku. Kto taki? Gisil czyli 'strzała'. Bł. Gizela Bawarska, królowa Węgier.