Jest ich czterdziestu sześciu. Ale nie ma ich tam, gdzie byliby gdyby nie epidemia koronawirusa. Gdzie się podziali klerycy diecezji bielsko-żywieckiej? Trzech z nich spotkaliśmy w Żywcu, Sułkowicach-Łęgu i w Sopotni Wielkiej. O ich aktualnej codzienności opowiada także wicerektor ks. Sławomir Kołata.
Razem z Mikołajem i Łukaszem na czwartym roku w Krakowie studiuje także Łukasz Kasprzak z Sułkowic-Łęgu.
- To nie jest dla nas czas wolny, ani czas ferii, ale przede wszystkim formacji. Nauka, studia, zajęcia, wykłady, zaliczenia, nadgonienie pisania pracy magisterskiej, układanie kazań, a także modlitwa, własna formacja duchowa i pomoc księżom w parafii, to moje podstawowe obowiązki - podkreśla Łukasz Kasprzak, który wykorzystuje czas w rodzinnej miejscowości, by uczyć się duszpasterstwa od ks. proboszcza Stanisława Skrzypca i ks. wikarego Grzegorza Kierpca, a także pomagać im w łączności z parafianami. M.in. także dzięki jego zaangażowaniu, co tydzień trafia do nich ponad 700 egzemplarzy gazetki parafialnej!
Kleryk Łukasz Kasprzak z Sułkowic-Łęgu.Nie sposób nie uczestniczyć także w życiu rodzinnym, gdzie Łukasz mieszka obecnie z rodzicami i trzema siostrami. Mocnym świadectwem dla niego jest rodzinna Koronka do Bożego Miłosierdzia, inicjowana przez rodziców. Poza tym jest tu i czas na pasje. Łukasz jest seminaryjnym ogrodnikiem. Nie może dbać o rośliny w Krakowie, więc troszczy się o te przy domu. Łukasz to także kucharz z wykształcenia. I tymi talentami służy w domu. Zrobić obiad, "coś z niczego" ciasto, przygotować pstrągi czy wędliny do wędzenia, to dla niego żaden problem (co oczywiście cieszy pozostałych domowników)!
- Ten czas, kiedy jesteśmy poza seminarium, kiedy jesteśmy sami odpowiedzialni za siebie, kiedy sami mobilizujemy się do nauki, do formacji, do naszych zwykłych obowiązków, nie jest łatwy. Ale jednocześnie jest takim, który jest nam dany, żeby go bardzo dobrze wykorzystać - dodaje.
Ciąg dalszy na str. 4.