Niektórzy ze świętych już od dziecka przeczuwali, że są powołani do wyłącznej służby Bogu.
Niektórzy ze świętych już od dziecka przeczuwali, że są powołani do wyłącznej służby Bogu. Ale nie mały Rysio rozpieszczany w rodzinnym majątku w Wych w Anglii. Znowu inni bohaterzy naszych historii uświadamiali sobie swoje powołanie na studiach. Jednak studiującego w Oxfordzie Ryśka pociągało w tym czasie coś zgoła innego. Ale są i tacy wspominani przez nas patroni, którym powołanie uświadamiali inni – i tutaj dorosły Ryszard jest idealnym wprost przykładem. Skończył Oksford, pogłębiał swoją wiedzę na uniwersytetach w Paryżu i Bolonii, a w wieku 38 lat został jeszcze do tego wybrany rektorem macierzystej uczelni. Bez rodzinnych zobowiązań, za to bezgranicznie oddany nauce – dokładnie takiego człowieka w I połowie XIII wieku potrzebował Oksford, by stać się tym, czym jest dzisiaj – czołową uczelnia Europy. Czy jednak olbrzymia wiedza, eksponowane stanowisko i związany z nim prestiż wyznaczał kres Ryszarda de Wych? Nie. Przecież mógł jeszcze zostać kanclerzem prymasa Anglii, co stało się w roku 1237. Będąc odtąd prawą ręką św. Edmunda, nasz patron przyczynił się do reformy angielskiego Kościoła, ale także do zachowania jego praw wobec autorytarnych zapędów króla Henryka III. Przypominam, cały czas mówimy o świeckim Angliku z połowy XIII stulecia, dosyć posuniętym w latach. Jakim więc cudem wspominany go dzisiaj jako biskupa Chichester? No cóż winna jest tutaj siła perswazji prymasa Anglii albo może raczej jego dar rozeznawania duchowego. Tak czy inaczej Ryszard de Wych w czasie jednej z podróży przestał być tylko kanclerzem św. Edmunda, a stał się świadkiem i towarzyszem w godzinie jego śmierci. Zanim jednak prymas Anglii umarł na rękach św. Ryszarda, nakłonił go do przyjęcia święceń kapłańskich. I tak oto człowiek tego świata, odkrył w sobie powołanie do bycia świadkiem i sługą Chrystusa. Ta wielka zmiana, nie uszła uwagi króla, zacierającego z radości ręce – oto bowiem kanclerz pierwszego pasterza Anglii, sól w oku króla, znika ze sceny politycznej i zostaje skromnym proboszczem. Radość króla nie trwała jednak zbyt długo, bo nasz patron w roku 1244 został wybrany biskupem Chichester. Henryk III, znając nieustępliwość nowego biskupa w obronie praw Kościoła, odmawia zatwierdzenia tej kandydatury i zajmuje biskupie dobra. Chcąc nie chcąc nasz dzisiejszy święty przyjmuje więc gościnę u jednego z proboszczów, wywdzięczając mu się pracą na roli. Miną pełne dwa lata, aż Henryk III, pod groźbą klątwy pozwoli biskupowi Chichester powrócić do prawowitego majątku. Nie są to jednak lata stracone – w tym czasie ten uczony człowiek pozna od podszewki prozę życia zwykłych wiernych i spróbuje jej ulżyć. Jak? Nakaże udzielać sakramentów bezpłatnie. Kapłanów zobowiąże do celibatu i przebywania na probostwie. Odtąd będą także nosić strój kościelny, a nie świecki i dbać o to by nie brakowało parafian na Mszy świętej w niedziele i w święta. Dzisiaj nikogo to nie zaskakuje, ale w XIII wieku była to prawdziwa rewolucja. Dlatego nagła śmierć św. Ryszarda de Wych, biskupa Chichester, podczas wizytacji budowy kościoła pod wezwaniem św. Edmunda, traktowana bywa jako nie do końca naturalna. Czy wiecie państwo kiedy do niej doszło? 3 kwietnia 1253 roku.