„Czasem myślę, że każdy ksiądz, każdy kleryk powinien spotkać się z ofiarą wykorzystania seksualnego. I wcale nie chodzi mi o aspekt edukacyjny, bo ten jest domeną profesjonalnych szkoleń, ale o uwrażliwienie” – powiedział w rozmowie z KAI ks. dr Wojciech Rzeszowski, delegat arcybiskupa gnieźnieńskiego ds. ochrony dzieci i młodzieży.
Od pięciu lat pełni Ksiądz funkcję delegata arcybiskupa gnieźnieńskiego ds. ochrony dzieci i młodzieży. Czym konkretnie się Ksiądz zajmuje?
Ks. dr Wojciech Rzeszowski: Delegat jest osobą pierwszego kontaktu. Do niego zgłasza się pokrzywdzony lub osoby, które w jego imieniu chcą zgłosić przestępstwo wykorzystania seksualnego bądź mają o nim wiedzę. Delegat ma obowiązek spotkać się ze zgłaszającym, a także – jeśli podaje on świadków – również z nimi. W chwili zgłoszenia informuje także arcybiskupa, że takie zgłoszenie przyjął. Następnie, już po rozmowach, sporządza z nich sprawozdanie i przekazuje arcybiskupowi, który decyduje o dalszym postępowaniu. Delegat proponuje też i pomaga osobie pokrzywdzonej skorzystać z pomocy prawnej, psychologicznej czy duchowej oferowanej przez Kościół. Mówiąc krótko moim zadaniem jako delegata jest przyjęcie zgłoszenia, zbadanie sprawy z kompetencją i maksymalną delikatnością oraz, jeśli ze strony osoby pokrzywdzonej jest takie oczekiwanie, udzielenie wszelkiej możliwej pomocy.
Jak wygląda pierwszy kontakt? To są zgłoszenia telefoniczne, mailowe?
Z mojego doświadczenia wynika, że zgłoszenia są głównie telefoniczne i mailowe. Zwykle osoby pokrzywdzone zgłaszały się osobiście, choć czasem też za pośrednictwem osób trzecich. Po tym pierwszym kontakcie proponuję spotkanie w możliwie najbliższym terminie, w miejscu, które będzie dogodne dla obu stron, z pierwszeństwem wyboru osoby zgłaszającej. Niektóre osoby przyjeżdżały do mnie, innym razem ja jechałem do nich. Były też spotkania w miejscach neutralnych. Chodzi o to, aby osoby zgłaszające czuły się bezpiecznie. Nie zdradzę żadnej tajemnicy jeśli powiem, że nie są to rozmowy łatwe. Często jestem pierwszą osobą, której ofiara opowiada o swoim dramacie. Nierzadko po kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu latach. To bolesne, także dla mnie, mimo, że jako psychoterapeuta mam doświadczenie w towarzyszeniu osobom po traumatycznych przejściach.