W kościele i na cmentarzu w Koniakowie rodzina i przyjaciele pożegnali śp. Urszulę Gruszkę. Tych ostatnich przybyły prawdziwe tłumy. Ciotce Uli, jak ją nazywało wielu uczestników pogrzebu, zagrało prawie stu muzykantów z różnych stron Beskidów, a zaśpiewał wraz z nimi nie tylko zespół Koniaków, który przez 40 lat prowadziła śp. Urszula Gruszka. Wychowała w miłości i szacunku dla góralskiej kultury pokolenia młodych koniakowian, a sympatyków beskidzkiej tradycji skutecznie pozyskiwała nie tylko w Polsce, ale także poza jej granicami.
Najbliżej trumny stanęli jej ukochani zespolocy: członkowie zespołu Koniaków. Zagrało jej blisko stu muzyków z wielu beskidzkich kapel, ze Zbigniewem Wałachem, Janem Kaczmarzykiem, a pożegnalną pieśń zaśpiewał i zagrał na organach Józef Skrzek.
- Dzisiaj dziękujemy Panu Bogu za całe ziemskie życie śp. Urszuli. Było to życie podobne do pięknego, kolorowego witraża: życie pełne pasji, poświęcenia, troski o to, co w tym życiu jest najważniejsze: o rodzinę, przyjaciół, dobre relacje z innymi, ale także troski o to, by nie zaginęła pamięć o pięknych zwyczajach, aby nie zapomniano piękna starych pieśni, aby nie przestano tańczyć tych tańców, które tutaj były od pokoleń. To była troska o małą ojczyznę, w której żyła i dla której poświęcała swój czas, talenty, zdolności - mówił proboszcz ks. kan. Krzysztof Pacyga.
Jak przypominała Elżbieta Legierska-Niewiadomska, dyrektor GOK, przez ponad 40 lat Urszula Gruszka angażowała się w umacnianie i rozwijanie folkloru beskidzkich górali, w tym od 1992 r. jako kierownik Małego Koniakowa, a od 1994 r. także zespołu Koniaków. Uczyła kolejne pokolenia autentycznej tradycji kultury: tańca, śpiewu, umiłowania stroju, a zespół pod jej przewodnictwem zdobywał liczne laury i koncertował w kraju i poza granicami. Znakomita tancerka, solistka i choreografka była też inicjatorką powołania Stowarzyszenia Miłośników Beskidzkiego Folkloru, Muzyki i Tańca „Pod Ochodzitą”, które działa na rzecz grup folklorystycznych, wspierając m.in. ich udział w festiwalach. Zdobywała liczne nagrody jako artystka i działaczka kultury, a najwyższym trofeum była przyznana jej Nagroda im. Oskara Kolberga.
- Umiała nawiązywać i podtrzymywać prawdziwe przyjaźnie. Była prawdziwą ambasadorką Koniakowa i naszego beskidzkiego folkloru - dodała dyr. Legierska-Niewiadomska.
Ułożone wokół trumny wieńce miały szarfy w różnych językach: czeskim, słowackim, tureckim. List kondolencyjny skierował wicepremier prof. Piotr Gliński, minister kultury i dziedzictwa narodowego.
Wśród sprawujących Mszę św. pogrzebową był dawny członek zespołu Koniaków ks. Damian Suszka, ekonom archidiecezji katowickiej. - Kochałaś naszą ziemię - mówił ks. Suszka. - Dziś chcę podziękować za twoje kultywowanie tradycji naszego ojcowskiego domu. Pamiętałaś też o tym, że jest też drugi dom, który się nigdy nie kończy: dom Ojca Niebieskiego. Często tu, w kościele śpiewałaś i wychwalałaś Pana Boga, gościłaś też w parafii, w której pracuję...
Chwilę później zabrzmiała piękna pieśń beskidzkich górali, a już nad grobem rzewnym melodiom na pożegnanie śp. Urszuli Gruszki nie było końca.