W parafii św. Jacka w Gliwicach Sośnicy odbył się pogrzeb śp. Klary Brodki, która zmarła 1 lutego, w wieku 106 lat.
Przez całe życie związana była z Sośnicą i obiema tutejszymi parafiami. Do końca powtarzała bliskim: „Módlcie się o pokój i wiary nie straćcie”. Mówiła też „nie kupujcie mi kwiatów, a dajcie na misje”, bo sama przez lata wspierała dzieła misyjne, przede wszystkim w Kamerunie, Rwandzie i Papui-Nowej Gwinei.
- Gromadzi nas dziś śp. Klara Brodka, w 107. roku swojego życia odwołana przez Pana z tej ziemi, by przekonać nas wszystkich o miłości Boga. W takim duchu gromadzimy się przy ołtarzu Chrystusa, aby okazać wdzięczność za to piękne, długie życie, którym wskazała, jak można przez świat przejść w zgodzie z Bożymi przykazaniami, w zgodzie ze swoim sumieniem - powiedział bp Jan Kopiec, który przewodniczył Mszy św. pogrzebowej, sprawowanej razem z bp. Janem Wieczorkiem i innymi księżmi.
Obecna była rodzina, bliscy i znajomi, a także siostry służebniczki z domu generalnego i prowincjalnego, z Krasiejowa, Ozimka, Gliwic i Sośnicy. Ze zgromadzenia, do którego należy córka Zmarłej - siostra Edmunda.
Śp. Klara Brodka przez całe życie związana była z Sośnicą. Mira Fiutak /Foto GośćKlara Brodka urodziła się 17 listopada 1913 roku. - Przeszła przez życie zawsze pełna radości. Taką ją pamiętam. Można powiedzieć, że była parafianką tej ziemi sośnickiej - powiedział w homilii bp Jan Wieczorek. Najpierw związana z parafią NMP Wspomożenia Wiernych, gdzie też pracowała na plebanii, a potem z wyodrębnioną z niej parafią św. Jacka. Dodał, że jej życie dobrze oddają słowa Psalmu 27: „Pan moim światłem i zbawieniem moim, kogo miałbym się lękać…”.
Jej życie nie było łatwe. Pracowała na roli i w gospodarstwie domowym. Od 1945 roku sama wychowywała dzieci, bo mąż razem z innymi Górnoślązakami, został wywieziony do ZSRR, skąd już nie wrócił. Najmłodszy syn nie poznał swojego ojca. Od 1948 roku była wdową. Biskup Wieczorek nawiązał w homilii do czytanego niedawno w liturgii fragmentu Ewangelii o prorokini Annie.