Nie ma długiej brody, połatanego habitu i nie żywi się korzonkami. Ale ma mnóstwo czasu dla Stwórcy, którego szuka na odludziu, w wybudowanej przez siebie Pustelni Boga Ojca Miłosierdzia.
Długo szukał swojego miejsca. Przez 11 lat kapłaństwa ks. Dłutowski rozmyślał, do czego powołuje go Bóg, choć do Wyższego Metropolitalnego Seminarium Duchownego św. Jana Chrzciciela wstąpił już po dojrzałym rozeznaniu. Miał za sobą liceum zawodowe i wyuczony zawód grawera złotnika. W kieszeni był też dyplom Akademii Sztuk Pięknych i dobrze zapowiadająca się kariera rzeźbiarza. Jeszcze w czasie studiów wygrał konkurs na pomnik Jana Pawła II w Ożarowie Mazowieckim. Wtedy też działał w Duszpasterstwie Akademickim św. Anny, gdzie pomagał w organizacji pielgrzymek do miejsc kultu św. Faustyny. Sztuki uczył przez rok w Gimnazjum na Targówku, ale w 2003 r. upomniał się o niego Pan Bóg.
Przekraczając progi seminarium, podjął też studia na PWT z teologii duchowości. Święceń kapłańskich udzielił mu 5 lat później metropolita warszawski abp Kazimierz Nycz. Jego drugą placówką była parafia św. Józefa na Kole. Krzewiąc kult Bożego Miłosierdzia, także w kolejnych parafiach, publikował zeszyty poświęcone objawieniom św. s. Faustyny, inspirował powstawanie grup modlitewno-pokutnych „Misja św. Faustyny” i Domowych Ognisk Miłosierdzia.
Pośród kapłańskich obowiązków z niemałym trudem znajdował jeszcze czas na rysowanie i malowanie, czego pokłosiem była m.in. wystawa grafik „Poszukiwanie Oblicza”. Tytuł zawierał w sobie coś więcej niż opis zawartości plansz z wizerunkami Chrystusa. 15 grafik tłumaczyć miały słowa Psalmu 143: „Nie ukrywaj przede mną swojego oblicza, bym się nie stał podobny do tych, którzy schodzą do grobu”.
„Inspiracją dla mnie był Jezus Chrystus, którego oblicza wciąż szukam. Jednocześnie do końca, tak jak bym pragnął, nie znajduję. Wiem, że tu, na ziemi, poznajemy tylko częściowo. To oblicze jest życiem i zbawieniem, Bogiem i człowiekiem, świętością oraz nieskończonością, a nade wszystko źródłem szczęścia w przerażającej pustce życia bez Boga” – mówił wtedy kapłan.