Ile można powiedzieć o Bogu? Wiele.
Ile można powiedzieć o Bogu? Wiele. Ile można o nim napisać? Jeszcze więcej. A dzisiejszy patron z całą pewnością wiedzie w tej konkurencji prym. I nie zmieniło się to od 800 lat. Św. Tomasz z Akwinu, bo to o nim mowa, urodził się w 1225 roku na zamku Roccasecca, a jego rodzina bez dwóch zdań była bardzo zamożna. W dzieciństwie był pobożnym i bardzo zdolnym chłopcem, który pilnie się uczył w opactwie benedyktynów na Monte Cassino. W oczach rodziny miał zostać opatem, ale jego wewnętrzne skupienie na zgłębianiu wiedzy było tak duże, że pewnego dnia dosłownie przeszło w krzyk. Co krzyczał w klasztorze św. Tomasz? Swój życiowy program, swoje motto : "Chciałbym zrozumieć Boga!". I nie był to wcale afekt młodzieńca, ani gorąca głowa neofity. To była decyzja woli, której nie zmieniło nawet dwuletnie uwięzienie. Bo gdy rodzina dowiedziała się, że nasz dzisiejszy patron ma zamiar zostać zwyczajnym dominikaninem i poświęcić się studiowaniu, zamiast rządzeniu współbraćmi, zamknęła go pod kluczem. Skoro jednak wspominamy dzisiaj Tomasza z Akwinu, nie jako opata tylko świętego doktora Kościoła, to znaczy, że na nic te wszystkie zabiegi się zdały. Mało tego, gdy przełożeni Tomasza w zakonie zorientowali się z jakim talentem mają do czynienia, niezwłocznie wysłali go na studia do Paryża, a następnie do Kolonii, gdzie słuchał wykładów sławnego filozofa i uczonego, Alberta Wielkiego. To on właśnie miał o św. Tomaszu proroczo powiedzieć, gdy inni naśmiewali się z tego małomównego studenta – poczekajcie, kiedy ten milczący wół ryknie, usłyszy go cała Europa! I tak się też niebawem stało, gdy nasz dzisiejszy patron po zakończeniu studiów na początek został profesorem w Paryżu. Wiele podróżował, wiele także pisał - o Bogu, Kościele, człowieku, komentował także Stary i Nowy Testament. Jednak do dzisiaj najbardziej monumentalną pozostaje „Suma teologiczna”, która jako kompendium całej ówczesnej wiedzy o relacji Boga do człowieka, jest jednocześnie jednym z najważniejszych dzieł średniowiecznej filozofii i teologii. Jest to opus magnum św. Tomasza, praktyczny wyraz wykrzyczanego przez niego w młodości pragnienia : "Chciałbym zrozumieć Boga!". Co ciekawe, jest to także dzieło niedokończone. Czy dlatego, że jego autor zmarł w trakcie jego tworzenia? Nie. Po prostu 6 grudnia 1273 roku ten niezwykły dominikanin po odprawieniu porannej Mszy świętej, zrezygnował z dalszego pisania „Sumy” i nie wziął już pióra do ręki. Dopiero 30 lat po jego śmierci, ta niecodzienna historia znalazła swoje wyjaśnienie. Udzielił go tuż przed odejściem z tego świata osobisty sekretarz i najbliższy przyjaciel św. Tomasza z Akwinu. Co takiego powiedział? Otóż podczas odprawiania pamiętnej Mszy świętej Tomasz miał wizję Chrystusa ukrzyżowanego, który przemówił do niego słowami: "Dobrze o Mnie napisałeś, Tomaszu. O co chciałbyś Mnie prosić?". Tomasz odpowiedział: "O nic, prócz Ciebie samego, Panie". To, co następnie zobaczył i pojął w tym mistycznym doświadczeniu, sprawiło, że wszystkie swoje dzieła teologiczne uznał dosłownie za słomę. Wobec rzeczywistości Żywego Boga zabrakło mu słów. Czy wiecie państwo, jakie imię nosił przyjaciel, któremu św. Tomasz z Akwinu zwierzył się z tego doświadczenia? To był brat Reginald.