Jeżeli myślicie państwo, że ograniczenie czasu medytacji do paru chwilek z rana, że inicjatywa wszelkich 'minutek' i 'chwilek' dla Boga, jakie znaleźć można w sieci, to choroba współczesności, to jesteście w błędzie.
Jeżeli myślicie państwo, że ograniczenie czasu medytacji do paru chwilek z rana, że inicjatywa wszelkich 'minutek' i 'chwilek' dla Boga, jakie znaleźć można w sieci, to choroba współczesności, to jesteście w błędzie. To jest akurat chleb powszedni wszystkich czasów, który wypieka nasz przeciwnik – to on nas przecież nieustannie przekonuje, że im mniej czasu dla Boga, tym lepiej. I na poparcie swojej tezy mam "Kwadrans". "Kwadrans" to właśnie zajmujące tylko 15 minut rozważania przeznaczone dla młodzieży, które wyszły spod pióra dzisiejszego patrona w roku 1873, gdy powołał do istnienia stowarzyszenie katolickiej młodzieży żeńskiej. Stowarzyszenie miało formować przyszłe matki i trzeba przyznać, że znalazło spory odzew wśród młodych dziewcząt, skoro liczyło sobie w roku 1880, to jest po siedmiu latach istnienia – bagatela – 140 tysięcy członkiń. Ten kwadrans dla Boga miał pomóc im organizować cały ich dzień, a jak wiadomo, nie tylko w XIX wieku, na głowie dziewcząt i kobiet spoczywała cała masa codziennych obowiązków. W ogóle nasz dzisiejszy patron zapisał w historii Kościoła, jako apostoł dzieci i wspólnot osób świeckich. Dzięki katechizowaniu dzieci mógł zresztą wypełnić swoje młodzieńcze pragnienie zostania nauczycielem, w czym przeszkodziła mu wola ojca, który swojego syna widział w roli kupca. Gdyby nie szalejąca wtedy w Katalonii epidemia cholery, która pokazała surowemu rodzicielowi, jak mało znaczą wszystkie nasze plany, być może dzisiejszy święty w ogóle nie dostałby od niego zgody na pójście do seminarium. Bo owa epidemia zmieniła serce nie tylko ojca, ale i syna. Dzięki niej bohater naszej dzisiejszej historii zobaczył sens swojego życia, nie tyle w uczeniu innych tego, co samemu się wie, ile w prowadzeniu ich do Boga. A ponieważ wybierając Boga, nie wyrzekamy się świata, tylko na niego otwieramy, więc i nasz patron stał się nauczycielem, choć inaczej niż to początkowo planował. Aby ułatwić pracę innym nauczycielom, którzy tak jak on, prowadzili dzieci i młodzież do Boga, w 1872 roku ułożył i wydał "Praktyczny przewodnik katechety". Zatroszczył się także o te dzieci, które nie uczęszczały do szkoły, organizując dla nich "szkółki niedzielne", gdzie uczyły się pisać i czytać. A żeby trafić także do ich rodziców, wydawał gazetę "Santa Teresa de Jesús". W 1876 roku powołał nawet do życia nowe zgromadzenie zakonne - Towarzystwo św. Teresy od Jezusa. Pragnął, by siostry zdobywały w nim odpowiednie przygotowanie naukowe i pedagogiczne do opieki nad dziewczętami. Całkowicie oddany sprawie przybliżania innych do Boga, utrudzony cierpieniem i różnorakimi próbami, także ze strony władz kościelnych, zmarł na atak serca w Walencji, w nocy z 27 na 28 stycznia 1896 roku. Kto taki? Hiszpański kapłan, św. Henryk de Ossó y Cervelló.