Tłum gdańszczan i gości świętował noc narodzin Chrystusa w bazylice archikatedralnej w Gdańsku-Oliwie. Uroczystą Pasterkę odprawił abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański.
W homilii metropolita nawiązał do opisów narodzin Zbawiciela. - Ewangelie narodzenia Pańskiego prowadzą nas do tego miejsca świata, gdzie rozbłysło światło zbawienia, nadeszła godzina pocieszenia. Do Betlejem w ziemi Judzkiej. Do betlejemskiej "mizernej, cichej, stajenki lichej, pełnej niebieskiej chwały", tam, "gdzie leżący, przed nami śpiący, w promieniach Jezus mały". W porządku wiary stajemy się świadkami tamtych narodzin, które miały miejsce za panowania Cezara Augusta, w określonej godzinie historii. Niezmienny w swoim bóstwie przyjął naturę ludzką, aby w niej dokonać naszego zbawienia - mówił metropolita gdański.
Odnosząc się do sytuacji współczesnej Polski, abp Głódź stwierdził, że "trzeba bronić wiary, kultury i tradycji, bowiem Kościół jako wspólnota wiary to nie muzealny zabytek". - Nie wolno Kościoła wypychać z przestrzeni publicznej i z głównego nurtu polskiego życia - czy to w szkole, czy w mediach, czy w życiu takim byle jakim. I trzeba pytać, czy przetrwalibyśmy zabory, agresję narodowego socjalizmu, a potem komunizmu. My zaś mamy być świadkami tej odwiecznej obecności Chrystusa i Jego Kościoła w ojczyźnie. Ale jesteśmy tu, w Gdańsku, na Pomorzu, gdzie splata się tyle różnych dróg w narodowej historii; takiej historii, która w wielu wymiarach promieniuje na cały kraj. Pamiętaliśmy tego roku o obrońcach Westerplatte i Poczty Polskiej, o cierniowej drodze polskiej ludności Wolnego Miasta Gdańska, błogosławionych kapłanach męczennikach, o Piaśnicy i Stutthofie, o "Ince”, symbolu żołnierzy niezłomnych, o tragedii Grudnia 1970 roku, o bohaterach Solidarności. O nich wszystkich, co kształtowali swoje życie, swoją drogę, swoją ofiarę w oparciu o zasady życia chrześcijańskiego - mówił metropolita gdański.
Arcybiskup Głódź wspomniał też o współczesnych zagrożeniach dla rodziny. - Mamy wszelakie prądy, które są ukierunkowane przeciw rodzinie, trwałości małżeństwa i dzieciom. Dlatego ciąży na nas, na chrześcijanach, na Kościele także, obowiązek nieprzymilania się do różnych prądów. To jest obowiązek moralny, teologiczny i Boży, wypływający z Bożych przykazań i przykazań kościelnych, by bronić życia i świętości rodziny, by budować Kościół domowy na wzór Rodziny nazaretańskiej - mówił.
Metropolita przywołał postać prymasa Polski kard. Stefana Wyszyńskiego, który w przyszłym roku w czerwcu zostanie wyniesiony na ołtarze. - Ilekroć wyjeżdżał za granicę, nigdy nie mówił źle nie tylko o Polsce, ale też o rządzie komunistycznym, który nawet go więził, który go upokarzał i dokuczał mu. Nigdy za granicą nie udzielał wywiadów. To także lekcja dla różnych notabli - dodał.
Arcybiskup Głódź mówił także o sprawach dotyczących jego samego. - Ponieważ to jedno już z ostatnich świąt moich tutaj, chcę powiedzieć, że w nowym, 2020 r. przypada 50-lecie mojego kapłaństwa. I jestem jeszcze na własnych nogach, a bywa tak nieraz, że tych "50-latków" na krześle do ołtarza dowożą. Ale także i 30 lat biskupstwa - należę do tych najstarszych biskupów. I kiedy przed 12 laty odbywał się ten ingres, nie sądziłem, że tych 12 lat doczekam, choć zostały jeszcze 4 miesiące. I dlatego też bardzo dziękuję za wszystkie modlitwy i o te modlitwy proszę. Słowami kolędy "Bóg się rodzi” Franciszka Karpińskiego proszę, aby Nowonarodzony błogosławił archidiecezji gdańskiej, Kościołowi w Polsce i ojczyźnie naszej. I jak papież Franciszek powtarzam trzy słowa: "proszę, dziękuję i przepraszam" - zakończył.