Wchodzili do sali i siadali przy uroczyście nakrytym stole nieśmiało, trochę zmieszani. Ale po dwóch godzinach nikt nie chciał wychodzić, a uśmiech już nie gasł na żadnej twarzy! To było pierwsze takie wydarzenie w miliardowickiej parafii Miłosierdzia Bożego.
- To taki czas, że w domu jest dużo rzeczy do zrobienia, ale nie można myśleć tylko o sobie - mówi Monika Zuch. - Moja mama pracowała w opiece społecznej. Od małego mnie uczyła, żeby być otwartym na pomaganie innym. Kiedy Sandra podzieliła się z nami pomysłem - byłyśmy gotowe!
- Poszłyśmy z naszym pomysłem do księdza, a on od razu podjął decyzję błyskawicznie. Zaplanował termin, wynajem sali, razem zebraliśmy ekipę i… dziś już mamy nadzieję, że te spotkania staną się już tradycją - dodaje Joanną Mirek-Francuz.
W Miliardowicach nie mogło zabraknąć dzielenia się opłatkiem.- Nikt nie lubi samotności. Każdy potrzebuje bliskości, zainteresowania. W naszej parafii nie brakuje osób, które chciały włączyć się w pomaganie - tłumaczy Sandra Truss. - Zaangażowały się: krąg biblijny, schola, Dzieci Boże, inni parafianie. Nie zamawialiśmy nigdzie potraw na to spotkanie. Wszystko jest domowej roboty. Każdy dał coś z siebie i… wyszło pięknie!
- Rodziny mają 500+, więc dużo lżej im poradzić sobie w obecnej rzeczywistości. Natomiast osoby starsze, chore, nierzadko zostają same. To głównie ich tu dziś zaprosiliśmy - dodaje ks. Mizia. - Większość skorzystała z zaproszenia, pozwoliła się tu przywieźć. Wierzę, że za rok spotkamy się tu znowu i że już nikt nie będzie się wahał czy do nas dołączyć.