Myśl wyrachowana: Wymiany logicznych argumentów unika ten, kto wie, że takowe ma tylko przeciwnik.
Słuchałem wykładu ks. dr. hab. Dariusza Oko, wygłoszonego przed tygodniem dla Mężczyzn św. Józefa. Dotyczył ideologii gender. Nie będę go tu opowiadał, można – i warto – posłuchać go na YouTubie. Chcę tylko zwrócić uwagę na jedną rzecz, która przykuła moją uwagę. Otóż wykładowca powiedział, że Magdalena Środa nie chce z nim rozmawiać. Mówić o nim źle, drwić z jego słów, zaocznie wydziwiać nad jego poglądami to, owszem, bardzo chętnie – tu na panią etyk zawsze można liczyć. Ale stanąć do debaty? Za nic! „Nie chce stanąć oko w oko z ks. Oko” – zażartował naukowiec, zaznaczając, że dawał jej po temu wielokrotnie sposobność. No właśnie: dlaczego? Przecież to taka piękna okazja, żeby wykazać błąd w rozumowaniu przeciwnika gender. Taka możliwość przedstawienia własnych argumentów i obalenia ciemnogrodu. Ksiądz Oko nie bije, wyraża się kulturalnie, uważnie słucha i rzeczowo odpowiada. Oboje mają doświadczenie w publicznym mówieniu, obycie z kamerą, a nawet podobne tytuły naukowe, więc nie może pani Środa mówić, że brak symetrii czy coś. Tyle przecież w jej środowisku mówi się o dialogu, o poznaniu inności, o oswojeniu nieznanego. No to o co chodzi? Innym wytykać homofobię, a samemu hodować Okofobię? Ładnie to tak?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.