- Nie uratowała Żydów, ale uratowała człowieka - uratowała Europejczyka, uratowała człowieka wykształconego, pokazała, że wykształcenie jest siłą, która powstrzymuje od niegodziwości. Uratowała człowieczeństwo Niemców i uratowała chrześcijan - mówił w Oświęcimiu abp Grzegorz Ryś o św. Edycie Stein.
Arcybiskup przypomniał, słowa św. Jana Pawła II, który nazwał Edytę "słupem granicznym": - To są ludzie, do których zło dochodzi, ale już nie może pójść dalej. Ono się na nich zatrzymuje. Oni są granicą zła, wyznaczoną przez Boga. Edyta była takim słupem granicznym. Zagłada się na niej zatrzymała, ponieważ nie miała dostępu do jej wnętrza. Niewyobrażalne zło, które działo się dookoła, nie było w stanie dotknąć jej wnętrza. Na to straszne zło odpowiedziała radykalną miłością - darem z siebie samej. Czy, jak patrzymy w lustro, to widzimy choć trochę takiego słupa granicznego? Czy na nas się zło zatrzymuje? Zło, które jest bezczelne, które drwi ze wszystkiego - czy na nas się zatrzymuje? - pytał abp Ryś.
Odwołując się do czytania z Listu św. Pawła do Galatów, tłumaczył nowe, zakonne imię Edyty Stein, św. Teresy Benedykty - "od Krzyża". Bo być "od Krzyża", znaczy chlubić się Krzyżem Jezusa, znać Go jako ukrzyżowanego: - To znaczy, że chcesz mieć w życiu postawę Chrystusa, że chcesz owocować tak jak On, że chcesz kochać tak jak On - mówił arcybiskup, przywołując słowa św. Teresy Benedykty od Krzyża, że dusza, która ciągle zajmuje się Bogiem, staje się podobna do Boga.
Także Ewangelia - o spotkaniu kobiety z Samarii z Jezusem - przypominała jedno z przełomowych wydarzeń w życiu Edyty. Zwiedzając z koleżanką jedną z niemieckich katedr, zauważyła prostą kobietę, która uklęknęła i spędziła kilka minut na cichej modlitwie. Dla Edyty to był wstrząs. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziała - w synagodze, którą znała, w zborach, w których bywała jako studentka, ludzie modlili się wspólnie. - Nigdy nie widziała człowieka, który przyszedł na modlitwę jak na prywatną, głęboko osobistą rozmowę: ja i On. Czegoś takiego nie wolno zapomnieć, bo to jest sekret prawdziwej wiary - zaznaczył bp Ryś. - Prawdziwa wiara, to jest osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem. Tamto spotkanie uruchomiło w życiu Edyty proces nawrócenia.
Uczestnicy uroczystości w 77. rocznicę śmierci św. Teresy Benedykty od Krzyża - Edyty Stein.Jak mówił arcybiskup, kolejnym bodźcem stała się lektura autobiografii św. Teresy Wielkiej i jej postawa prawdziwości. - Prawda nie jest w książce, prawda jest w osobie - podkreślił abp Ryś. - Wtedy człowiek czci Boga nie tylko w Karmelu ale i w Birkenau - w takim miejscu, gdzie wydaje się, Boga nie ma, można wykonać największy akt adoracji. Bo nie liczy się miejsce, ale to, kim jest ten, kto czci Boga - czy dzięki działaniu Ducha Świętego jest prawdziwy.
Na koniec liturgii, wszystkim za obecność i modlitwę dziękował o. Tadeusz Florek OCD - prowincjał karmelitów bosych z Krakowa. Zaznaczył, że modlitwa odbywa się w miejscu dramatu Auschwitz, gdzie "człowiek nienawidził, mścił się i zabijał, ale też gdzie potrafił przebaczyć, być dobrym jak chleb, nieść innym nadzieję i miłość”. W tym kontekście wyróżnił postawę św. Teresy Benedykty, ale i dziesięciu mniszek, które dziś modlą się za murami oświęcimskiego klasztoru. - Chcę podziękować szczególnie im, bo to one każdego dnia składają świadectwo swojej miłości do Pana Boga, modlitwy za wszystkich, którzy tu zginęli i za nas wszystkich, aby nasze serca były piękne i podobne do Bożego Serca - mówił ks. Florek, a w odpowiedzi zebrani zgotowali siostrom burze oklasków.