Wczoraj dotarli do celu, na Jasną Górę, ale... wciąż są w drodze! 124 uczestników 17. Andrychowskiej Pielgrzymki Rowerowej wraca do domu także na rowerach. Są za pólmetkiem.
- Średnia wieku uczestników naszej pielgrzymki jest wyższa niż na pielgrzymce pieszej mówi - Paweł Rajda. - Ze względów bezpieczeństwa wprowadziliśmy limit najniższego wieku - 12 lat i umiejętność samodzielnego poruszania się na rowerze. Nie mamy górnej granicy wieku, ale najstarszych - w trosce o ich zdrowie - możemy poprosić o zaświadczenie lekarskie.
W jadącej ekipie są Ewa Babik i Monika Kobielus z Inwałdu, które wyruszyły w drogę - odpowiednio - po raz trzeci i drugi. - To jest uzależniające. Pojedziesz raz i chcesz jechać kolejny - mówią zgodnie. - Motywują przeżycia, wspólna modlitwa, ale i intencje, których mamy pełen sakwy. Oczywiście trzeba się było do drogi też przygotować - trenowałyśmy - zaznaczają. Ewa od wiosny przejechała ok.
Z Bolęciny w drogę wyruszył Józef Kiszczak, którego w Andrychowie odprowadzała żona Iwona. - Szwagier, Paweł Socała, jest jednym z grupowych. To on mnie zwerbował - mówi Józef. Jest pięknie - czas na modlitwę, zwiedzanie pięknych okolic. Mam swoje intencje - przepracowałem na kopalni 25 lat i chcę podziękować Bogu za szczęśliwą pracę. Jest i druga intencja - teść jest bardzo schorowany. Jego też zabieram w drogę.
124 rowerzystów w sześć dni spokojnym tempem pokonuje trasę z Andrychowa na Jasną Górę i z powrotem.W ekipie jest też - już od kilku lat - Magda Zielińska, rowerowa zdobywczyni wielu tytułów mistrzowskich w zawodach kolarskich MTB w Polsce i nie tylko. - Przed samym rozpoczęciem pielgrzymki zrobiłam sobie mały trening, wjechałam na Żar, na Kocierz -
W zeszłym roku, kiedy ks. Walusiak był jeszcze wikarym w Żywcu-Sporyszu, zachęcił do rowerowego pielgrzymowania Kingę Kliś i Łukasza Płatka. W tym roku jadą znowu: - Zdecydowaliśmy się wziąć udział drugi raz, bo w zeszłym roku bardzo się nam podobała atmosfera i oczywiście przyciągał cudowny cel naszej podróży. Jasna Góra to dla nas bardzo ważne miejsce. W sercach wieziemy swoje podziękowania, prośby. Jest tego wiele.
Młodzi ze Sporysza dodają, że przed rokiem nikogo poza księdzem nie znali. Dziś spotkali już starych znajomych, z którymi utrzymywali kontakt w ciągu roku.
Z nowej parafii ks. Walusiaka, z Zamarsk, przyjechała pięcioosobowa drużyna. - Wcześniej uczestniczyłam w pielgrzymkach pieszych. Ale teraz czasowo to niemożliwe. A na pielgrzymkę rowerową - w jedną stronę potrzebowałam wziąć urlop tylko na jeden dzień - mówi Monika Sabela-Kukuczka. - To moja pierwsza pielgrzymka rowerowa. Staram się żyć aktywnie, dwa, trzy razy w tygodniu - rower, spacery, bieg. A poza tym, od strony duchowej ta pielgrzymka nie różni się niczym od pielgrzymki pieszej. Motywacją są dla mnie intencje, które mam w sercu.
Do Częstochowy Monice nie mógł towarzyszyć na rowerze mąż Andrzej, także rowerowy pasjonat. - Jestem kościelnym w Zamarskach. Mamy tam też trochę remontów. Obowiązki i przygotowania do odpustu nie pozwoliły mi na wyruszenie w drogę, ale wiem, że żona zabrała moje intencje.
Monika i Andrzej Kukuczkowie oraz Jadwiga Wielgosz z Zamarsk - po raz pierwszy uczestniczą w pielgrzymce rowerowej.Po raz pierwszy na rowerowej pielgrzymce jest Jadwiga Wielgosz, również z Zamarsk. - Przed rokiem byłam na cieszyńskiej pieszej pielgrzymce, a teraz postanowiłam spróbować pojechać na rowerze. Pewnie, że obawy były czy dam radę, ale zawsze niosą mnie intencje!
- Kiedy w marcu przyszedłem do Zamarsk, parafianie już wygooglowali, że jestem duchowym przewodnikiem pielgrzymki rowerowej - śmieje się ks. Kazimierz. - Od razu znalazła się grupka chętnych do wspólnego wyjazdu. W Zamarskach wiele osób jeździ na rowerach. Mamy wspaniałe tereny do jazdy. Jestem sam w parafii, ale na czas pielgrzymowania w parafii wspomagają mnie ojcowie franciszkanie z Cieszyna. Dzięki ich zastępstwu mogę tutaj być.