Wczoraj dotarli do celu, na Jasną Górę, ale... wciąż są w drodze! 124 uczestników 17. Andrychowskiej Pielgrzymki Rowerowej wraca do domu także na rowerach. Są za pólmetkiem.
Od siedemnastu lat Paweł Rajda, jego synowie Tomasz i Karol oraz kuzyn, ks. Kazimierz Walusiak, obecnie proboszcz w Zamarskach na Śląsku Cieszyńskim, zdobywają coraz to nowych pasjonatów rowerowych, organizując wspólnie Andrychowską Pielgrzymkę Rowerową na Jasną Górę. Nie inaczej było w tym roku. W piątek 9 sierpnia 124 rowerzystów - setka, która wyruszyła z Andrychowa i pozostali, którzy wystartowali z salezjaninem ks. Markiem Głuchem z Oświęcimia - rozpoczęli swoje sześciodniowe pielgrzymowanie na dwóch kółkach. Sześciodniowe, bo kiedy wczoraj, 11 sierpnia piesi pątnicy zakończyli już swoją wyprawę, oni do domu wracają także na rowerach. Towarzyszą im słowa pieśni: "My chcemy Boga Panno Święta!".
Pielgrzymowanie rozpoczęła Msza św. w andrychowskim kościele św. Macieja, celebrowana przez ks. prałata Stanisława Czernika i ks. Kazimierza Walusiaka. O muzyczną oprawę liturgii tego dnia, jak i każdego następnego zadbali sami rowerowi pielgrzymi - prowadzący zespół i grający na klawiszach Zygmunt Walczak, przewodzące śpiewowi Alina Graca i Elżbieta Walczak oraz towarzyszący im na trąbce Bartek Walczak.
Paweł Rajda (z prawej) i jego syn Karol - główni organizatorzy andrychowskiej pielgrzymki rowerowej.Rowerowi pielgrzymi pochodzą z wielu parafii nie tylko Podbeskidzia. Jadą w 11 grupach, liczących do 15 osób. Jak tłumaczy Karol Rajda, pierwszego dnia wszyscy pielgrzymi zostali przydzieleni do grup w zależności od umiejętności, sprawności oraz wieku. Każdą grupę prowadzi grupowy, który jest odpowiedzialny za jej bezpieczeństwo i porządek podczas jazdy na trasie. Dodatkowo nad bezpieczeństwem czuwają służby porządkowe wraz z pojazdami technicznymi.- Grupa stanowi integralną jedność. W razie awarii wszyscy się zatrzymują i wspierają poszkodowanego np. w wymianie dętki itp. - dodaje Karol.
Trudno modlić się wspólnotowo, kiedy każdy samodzielnie walczy z trudami drogi. Jednak rowerzyści regularnie zatrzymują się na odpoczynek i modlitwę.
- Jedziemy podobną trasą jak zwykle. Odmienne są jak co roku okoliczności, nowi ludzie, nowe wyzwania - mówi ks. K. Walusiak. W drodze, w jedną i drugą stronę rowerowi pielgrzymi zatrzymają się na noclegi w szkołach w Kluczach i Niegowej. - W szkołach śpimy w przygotowanych dla nas salach lekcyjnych i na auli czy sali gimnastycznej, gdzie również gromadzimy się na wspólnych "pogodnych wieczorach" i modlitwie. Na noclegach czekają na nas również ciepły posiłek. Inne posiłki podczas dnia należy zorganizować sobie we własnym zakresie - tłumaczy Karol. - Natomiast w Częstochowie mamy zapewniony nocleg w komfortowych warunkach - w pokojach gościnnych prowadzonych przez siostry Matki Bożej Miłosierdzia.
Ks. Kazimierz Walusiak (z prawej) - duchowy przewodnik andrychowskich pielgrzymów rowerowych.Codziennie rano rowerzyści śpiewają Godzinki do Najświętszej Maryi Panny, w południe zatrzymują się na Anioł Pański, a około piętnastej na Koronkę d Bożego Miłosierdzia Bożego. Codziennie oczywiście uczestniczą też we Mszy św., połączonej z konferencjami ks. Walusiaka. - "„My chcemy Boga w rodzin kole, w troskach rodziców, w dziatek snach. My chcemy Boga w książce, w szkole, w godzinach wytchnień, w pracy dniach… My chcemy Boga w naszym kraju... W polskim języku i zwyczaju…” - te przejmujące słowa są programem i wezwaniem, by Bóg zawsze był dla nas Kimś najważniejszym, Kimś obecnym w każdej sferze naszego życia - podkreśla ks. przewodnik. - Pielgrzymka rowerowa to nie tylko przejazd rowerem do Częstochowy, to droga do celu, to wysiłek pokonywania swoich słabości, to bycie we wspólnocie uczniów Chrystusa, to wspólna modlitwa i codzienna Eucharystia w różnych kościołach, podczas których rozważamy I, II i III Przykazanie Boże. W tych rozważaniach prowadziły nas trzy podpowiedzi: pierwsza - uświadomienie sobie, że całe nasze życie jest pielgrzymką do celu, jakim jest Dom Ojca. Druga to konieczność odrzucenia rzeczy niepotrzebnych w tej pielgrzymce - grzechów, słabości, tego co nie pozwala iść do przodu. To tak jak z rowerowym ekwipunkiem. Zabraliśmy tylko te rzeczy, które zmieszczą się w jednej torbie i będą nam najbardziej potrzebne. I trzecia podpowiedź - w tej pielgrzymce nie jesteśmy sami. Obok nas zawsze jest Chrystus, Maryja, nasi patronowie, nasi bliscy, ale jest też bratnia dusza na rowerze.
Jak mówią organizatorzy, nowością w tym roku był postój w Czernej na adoracji Najświętszego Sakramentu. - Chcieliśmy w tym miejscu publicznie wyznać, że jest tak, jak śpiewamy "My chcemy Boga Panno Święta" w każdym miejscu naszego życia.