- Wielu ludziom niełatwo w małżeństwie - walczą, przepychają się. A nie wiedzą, jak niewiele im trzeba, by stworzyli szczęśliwe rodziny - mówią uczestnicy spotkań dla rodzin i narzeczonych, których od 14 do 21 lipca gościła łąka u hermanickich dominikanów.
Rodziny mieszkały w namiotach bądź w domu rekolekcyjnym ojców dominikanów. Każdego dnia razem modlili się brewiarzem rano i po południu, uczestniczyli we Mszy św., wspólnej modlitwie Anioł Pański, wykładach (po południu z podziałem na tematykę małżeńską i narzeczeńską), adoracji Najświętszego Sakramentu. Dopołudniowe wykłady kończyły rozmowy w małych grupach i pytania do prowadzących. Nie zabrakło czasu na wyprawę w Beskidy czy wieczór filmowy.
- Każdy dzień był bardzo intensywny. Nie ma leżenia, co nie znaczy, że nie można odpocząć - uśmiecha się Joanna Blumczyńska. - Tu pracuje mózg i serce.
- Kiedy zakładamy firmę, inwestujemy w doradców, konsultantów, którzy nam pomogą w jej prowadzeniu. Warto tak też pomyśleć o małżeństwie - zadaniowo - tłumaczy J. Pulikowski. - Poszerzać wiedzę, słuchać bardziej doświadczonych. Na przykład odpowiednia hierarchia wartości (a u każdego z małżonków powinna ona wyglądać tak: Bóg, mąż/żona, dzieci, dalsza rodzina, przyjaciele, znajomi) i właściwa komunikacja załatwiają bardzo wiele spraw w małżeństwie.
Jacek Pulikowski dodaje, że temat miłości i związanych z nią zagadnień będzie istniał, póki będzie istniał świat. - Wiele spraw poruszanych 20 lat temu dzisiaj wygląda inaczej; zmieniają się warunki życia, problemy - ich tematykę warto pogłębić, poszerzyć. Pojawiają się nowe zagadnienia, jak choćby ideologia gender, która także wymaga komentarza.
I podkreśla: - Chciałbym, żeby uczestnicy tych spotkań wyjechali bogatsi o marzenia, które poprowadzą ich do pięknego, szczęśliwego, dzietnego małżeństwa, zgodnego z planem Pana Boga. Bo to marzenia są motorem aktywności ludzkiej. Ludzie czasem postrzegają małżeństwo jako trudność, ograniczenie wolności - uciekają od niego, od dzieci. Z odgórną pomocą Bożą staram się zmieniać im to myślenie. Jeśli wyjadą stąd z większym nastawieniem na sens wierności, czystości, inwestowania w dzieci, czasu "traconego" dla dzieci - jest nadzieja, że z nowymi marzeniami będą żyć po prostu lepiej, bardziej szczęśliwie.