Podczas uroczystości św. Jana z Dukli w kościele na Puszczy krakowski biskup pomocniczy odniósł się do dyskusji na temat bezdomnych pod Wawelem.
Trzeba powiedzieć wreszcie "dość" bezdusznym obliczeniom, z których wynika, że coraz mniej się opłaca życie i godność słabszych, że według jakichś niepojętych rachunków warto je poświęcić na rzecz wygody uprzywilejowanych grup - mówił bp Damian Muskus OFM, który przewodniczył Mszy św. rozpoczynającej uroczystości odpustowe św. Jana z Dukli w jego sanktuarium.
- W moim Krakowie ktoś wpadł na pomysł, by reprezentacyjną dzielnicę miasta uczynić wolną od ludzi bezdomnych. Zaproponował, by przestać ich karmić, by zabronić organizacjom społecznym i charytatywnym pochylać się nad ich niedolą, a wówczas wyprowadzą się do innych dzielnic miasta - mówił hierarcha. Wyraził wdzięczność wszystkim, którzy na ten pomysł zareagowali "właściwie", wykazując wrażliwość na los biednych, chorych i zniewolonych przez nałogi. - Na szczęście znalazło się wielu, którzy w najbardziej poranionych i pogardzanych potrafią dostrzec poranione Oblicze Jezusa - podkreślał.
Przywołał także słowa s. Małgorzaty Chmielewskiej, walczącej o godne warunki bytowania dla osób ubogich. Przełożona wspólnoty Chleb Życia w reakcji na pomysły krakowskiego radnego napisała: "Życie bywa nieestetyczne, brudne, z cuchnącymi ranami. Już się boję, że któregoś dnia nie zostanę wpuszczona do Krakowa. Jestem stara i mam krzywe zęby, a mój przybrany syn jest autystykiem i zaczepia ludzi na ulicy".
W uroczystość św. Jana z Dukli, który jest patronem Polski i Ukrainy, kaznodzieja odniósł się ponadto do śmierci porzuconego w lesie przez pracodawcę Wasyla Czornyja. - Trzeba dziś mocno powiedzieć, że nie może być naszej zgody ani milczącej akceptacji dla aktów agresji czy jakichkolwiek przejawów braku życzliwości wobec naszych braci zza wschodniej granicy. Nie możemy z wyższością patrzeć na tych, którzy - tak, jak my kiedyś na Zachodzie czy za oceanem - szukają lepszego życia, pragną poprawić byt swoich rodzin, a przy okazji ratują naszą gospodarkę, uzupełniając rynek pracy - zaznaczył.
Według hierarchy, śmierć Wasyla i żałoba jego rodziny powinny być "wezwaniem do rachunku sumienia". Są także ostrzeżeniem, do czego mogą prowadzić "niesprawiedliwe warunki zatrudnienia, chęć zysku i wrogość wobec ludzi, których sytuacja życiowa zmusiła do opuszczenia rodzinnych domów". - Dziś św. Jan z Dukli staje przed nami i wzywa do ludzkiej solidarności, do ewangelicznego braterstwa i współodczuwania z tymi, którzy potrzebują naszego wsparcia - mówił biskup.