Spotkanie z Alanem Amesem odbyło się w Gliwicach - jednym z siedmiu miast, które odwiedza w tych dniach.
Jego życie mogłoby posłużyć za scenariusz filmu z mocnym zwrotem akcji. W tym przypadku było nim spotkanie Jezusa. Dzisiaj, jeżdżąc po całym świecie, opowiada o miłości Boga, który go uratował.
Spotkanie z charyzmatykiem z Australii, autorem książki „Oczami Jezusa”, odbyło się w kościele Matki Bożej Częstochowskiej. Rozpoczęło się Eucharystią, po niej było świadectwo Alana Amesa, adoracja Najświętszego Sakramentu i modlitwa o uzdrowienie.
- Niektórzy z was przyszli tutaj po uzdrowienie, ale zrozumcie, proszę, że ono ma początek w Mszy św. Tam udzielane są nam wszystkie łaski - powiedział na wstępie. - Po Eucharystii drugim najważniejszym sakramentem uzdrowienia jest sakrament spowiedzi. Ważne jest to, żeby odbyć dobrą spowiedź. Uzdrowienie przychodzi też poprzez bardzo potężny sakrament kapłaństwa. A to, czym się dzielę z wami, i moja modlitwa tyko uzupełniają te sakramenty - przekonywał.
Mimo że był ochrzczony, nie wierzył w Boga. - 26 lat temu, kiedy znajdowałem się w najciemniejszym okresie życia, kiedy robiłem najgorsze rzeczy, Jezus przedarł się przez to wszystko i dosięgnął wnętrza mojego serca. Kiedy Jego miłość mnie dotknęła, nie mogłem powstrzymać łez, śmiechu. To przekraczało wszystkie doświadczenia tego świata. Gdy rozpalił moją duszę do miłości, rozproszył tę ciemność, która była we mnie i wokół mnie. Zrobił to łagodnie, podnosząc moje ludzkie serce do swojego Boskiego serca - wspominał tamten moment swojego nawrócenia.