Kiedy załatwiał wizę do Polski, w konsulacie usłyszał: "Ale ty jesteś taki chudy, chyba pierwszej zimy tam nie przeżyjesz". O. Hounake Eric Kossi SVD ma się jednak dobrze. 20 marca zakończył kilkudniowe rekolekcje w Zabrzu.
Przyznał jednak, że nigdy nie myślał o wyjeździe do Polski, a znacznie bardziej interesowały go misje w Ameryce Łacińskiej. - Miałem dużo obaw, nie wiedziałem, czy dam radę. Kiedy pojechałem do polskiego konsulatu, żeby załatwić wizę, jeden pan spojrzał na mnie i powiedział: "Ale ty jesteś taki chudy, chyba pierwszej zimy tam nie przeżyjesz…" - wspominał.
Młodzi, zainteresowani krajem pochodzenia misjonarza, pytali go o zwyczaje w Togo. O. Eric mówił, że różnice kulturowe w ostatnim czasie stają się już coraz mniej drastyczne.
Opowiadał, że zmienia się np. podejście do małżeństwa, bowiem dawniej decydujący głos w tej sprawie miały rodziny zakochanych, a jeśli te były zwaśnione, do ślubu mogło nie dojść. Z drugiej strony zdarzało się , że rodzice planowali dzieciom małżeństwo nawet już od pierwszych lat życia.
Muzyczny przerywnik z wykorzystaniem djembe, rdzennego arfykańskiego instrumentu. Szymon Zmarlicki /Foto GośćDopytywany o to, jak wygląda liturgia w Togo, o. Eric opisywał roztańczone procesje podczas Mszy św., które przeważnie trwają ponad dwie godziny i nie ma w tym nic niezwykłego.
Nikogo nie dziwi również to, że pośrodku kolorowego tłumu zamaszyście podryguje biskup, pomagając sobie w tym pastorałem, co można było nawet zobaczyć na filmie. Po prostu w afrykańskiej kulturze wierni w taki sposób składają Bogu dziękczynienie.
- Kiedy odwiedzam swój kraj, muszę na nowo się tego uczyć. Pewnego razu, zaraz po przyjeździe do Togo, odprawiłem Mszę w jakąś godzinę i pięć minut. Później podszedł do mnie starszy ksiądz i powiedział: "Nie musisz się tak spieszyć, nie jesteś w Polsce…".
Apel Jasnogórski na zakończenie spotkania. Szymon Zmarlicki /Foto Gość