Dzisiejsze wspomnienie, choć dotyczy postaci niezwykle odległej od nas w czasie, jest także w sposób zaskakujący aktualne.
Dzisiejsze wspomnienie, choć dotyczy postaci niezwykle odległej od nas w czasie, jest także w sposób zaskakujący aktualne. Oto bowiem stawia przed nami następującą kwestię : co to znaczy być „obrońcą człowieka”? Właśnie nie „praw człowieka”, ale człowieka. Bytu duchowo-cielesnego utworzonego przez Boga, na Jego obraz i podobieństwo. Bytu, który ma nie tylko prawo, ale wręcz obowiązek, pamiętania i świadczenia o tym wyjątkowym akcie swojego stworzenia. Otóż, jest rok 303, marzec konkretnie, a cesarz Dioklecjan wydaje edykt, mocą którego religia chrześcijańska zostaje zdelegalizowana na obszarze państwa rzymskiego, a obywatele zobowiązani są do oddawania czci bóstwom imperium. Idąc za wytycznymi, a jednocześnie chcąc się wykazać w statystykach, gubernator Teoktenus zarządca Ancyry, czyli dzisiejszej Ankary nakazuje by wszystkie dobra, które są w handlowym obrocie przed sprzedażą lub kupnem poświęcić stosownym bożkom. Tym jednym, genialnym posunięciem sprawił, że Ancyra w krótkim czasie zaczęła się wyludniać. Chrześcijanie bowiem postawieni przed wyborem umrzeć z głodu lub wyrzec się wiary, wybierali ucieczkę z miasta. Nie wszyscy jednak mieli siły na to, by na pustyni albo w górach przeczekać złe czasy. Pośród tych ostatnich była też i ona, ponad 60-letnia kobieta, która od swej młodości żyła w dziewictwie. Łatwo było ja rozpoznać, bo na tle zamieszania wywołanego prześladowaniami wyróżniała się ascetycznym stylem życia i pełnieniem dobrych uczynków. Zresztą nie tylko ona rzucała się w oczy, podobnych do niej kobiet w jej otoczeniu dostrzeżono jeszcze sześć i wszystkie razem pochwycono z zamiarem poddania ich próbie. Miały dołączyć do procesji ku czci lokalnych bóstw i zgodnie z ceremonią zanurzyć posążki w pobliskim stawie rytualnie je obmywając. Niestety żadna z owych zatrzymanych kobiet nie zdecydowała się spełnić owej rytualnej powinności, wymawiając się wiarą w Jedynego Boga, który w Chrystusie przyszedł na świat, a mocą Ducha Świętego je wybawi. Po takim postawieniu sprawy tłum idący w procesji postanowił zamienić kamienne posążki na żywych ludzi. I tak, broniąc swojego człowieczeństwa, czyli prawdy o Bogu i Jego stworzeniu, tamtego dnia miesiąca marca śmierć poniosły utopione na bagnach : dzisiejsza patronka i jej sześć towarzyszek. Imiona wszystkich przetrwały do naszych czasów. Znacie je państwo? To dzisiejsza główna patronka, św. Aleksandra z Ancyry, a także Klaudia, Eufrazja, Matrona, Julianna, Eutymia oraz Teodozja, której siostrzeniec, Teodat, za próbę godnego pochowania ich ciał również został zgładzony. Z imieniem dzisiejszej patronki – Aleksandry – owa „obrona człowieka” jest zresztą ściśle związana, bo to właśnie znaczy ono po grecku. Ta, która jest "obrońcą ludzi" lub "odpierającą wrogów".