Prędzej czy później przyjdzie to na ciebie – drogi rodzicu. A ostatnimi czasy technologiczna i elektroniczna rewolucja, która dzieje się na naszych oczach, pokazuje wyraźnie, że z każdym rokiem dzieje się to coraz szybciej.
Twoje dziecko wpadnie w sieć – dosłownie i w przenośni. Jak sobie z tym poradzi? Jak ty sobie z tym poradzisz? Sprawa nie jest przesądzona. To już nie futurologia – to powszechnie dostępny fakt. Nie chodzi tylko o to, że tak zwane smartfony są już dziś integralnym elementem wyposażenia nieomal każdego dziecka, że mają do nich dostęp już kilkuletnie smyki, a dzięki temu – do całego świata wirtualnego: internetowej sieci, gier, bajek filmów, społecznościowych portali, komunikatorów. To, co jeszcze niedawno było limitowane przynajmniej przestrzenie – położeniem ekranu komputera lub telewizora, w tej chwili kryje się w kieszenie dzieciaka i dostępne jest na jedno kliknięcie. Co? Dosłownie wszystko. Właściwie każda treść – zarówno ta najbardziej budująca, jak i najbardziej destrukcyjna – może być dostępna w jednym momencie.
Wystarczy wpisać pożądane hasło w internetową wyszukiwarkę i mamy to – obraz, dźwięk, słowo; wszystko, co wnika w nas przez zmysły i pozostawia w naszej sychice swój ślad. A że pozostawia, to dziś nie ulega najmniejszej wątpliwości. Dopiero teraz zaczynają docierać do nas pierwsze kompleksowe badania na temat skutków tej multimedialnej rewolucji. I co się okazuje? Psycholodzy i specjaliści od komunikacji biją na alarm. Sieć wciąga, a nawet uzależnia. Dziś można już wskazać całe grupy nastolatków, dla których świat wirtualny stał się bardziej podstawowy niż ten realny. To w nim kanalizują swoje emocje, pasje, zainteresowania, a nierzadko także frustracje. Wielu z nich nie potrafi już funkcjonować bez smartfonu, a gdy odbierze się im dostęp do sieci, możliwość używania komunikatorów bądź kontakt ze światem wirtualnych gier, pojawiają się u nich typowe symptomy uzależnienia. Trzeba to powiedzieć wprost – wielu młodych ludzi jest dziś uzależnionych od sieci. Na różnych poziomach nie radzą sobie z sobą, gdy zostają na dłużej pozbawieni dostępu do internetu. Nie znaczy to, że sieć jako taka jest groźna. To nie sieć jest niebezpieczna, choć niewątpliwie kryją się w niej treści, których nigdy nie chcielibyśmy naszym dzieciom zaserwować. Niezależnie bowiem od tego, ma w sobie również wiele bardzo pozytywnych zasobów, które mogą dzieci rozwinąć i pozytywnie stymulować. Gdzie zatem tkwi problem? W nas. To my jesteśmy zagrożeniem dla naszych pociech, gdy bez kontroli, nie towarzysząc im w tym, wrzucamy je w sieć, nie interesując się, jak sobie w niej poradzą. Zakładamy często, że wszystkiego nauczą się same i to szybciej od nas. Owszem, lecz za jaką cenę? Każdy właściwie może sprawdzić to w sobie. Na ile my, jako dorośli, mamy dystans do świata wirtualnego. Ile w nim czasu spędzamy? Czy i jak nas wciąga? Idę o zakład, że wielu przyzna mi rację – utrzymanie zdrowego dystansu jest często bardzo trudne. Jeśli więc my, jako dorośli, mamy z tym kłopot, o ileż większy kłopot mają nasze dzieci. Niestety, sieć to nie moda, która mija. Życie w niej pozostawia trwałe, długofalowe konsekwencje. Co więc powinniśmy zrobić? Zabronić? Nie – towarzyszyć! Zabranianie da nam tylko złudne poczucie świętego spokoju. W rzeczywistości niczego nie naprawi, natomiast towarzyszenie – owszem. I mądre stawianie granic. Po pierwsze wiec, zanim dasz dziecku do ręki smartfon, sprawdź najpierw, czy ma ciebie. Czy masz z nim relację. A może jej brak chcesz wypełnić dziecku siecią? Dalej, przemyśl dobrze, kiedy wprowadzisz dziecko w sieć. Im wcześniej, tym gorzej. Wierz mi, dwulatek nie musi jeszcze umieć obsługiwać twojego nowego telefonu, a to, że potrafi uruchamiać w nim bajki, wcale nie świadczy o jego wybitnej inteligencji. Wreszcie, ustalcie wspólnie zasady, a ty konsekwentnie ich przestrzegaj. To, czy jako rodzic, będziesz miał prawo kontrolować telefon twojego nastolatka, nie jest sprawą niezbywalnego prawa do wolności, ale poziomu odpowiedzialności. Wynika więc z określonych wstępnych ustaleń, które należy poczynić, i charakteru waszej relacji. Wszak granice wolności powinny poszerzać się w zależności od stopnia dojrzałości. Wreszcie, bądź w sieci z dzieckiem, interesuj się jego zainteresowaniami, wspieraj jego pasje, przestrzegaj przed zagrożeniami.
Jeśli mądrze to zrobisz, sieć nie będzie pułapką, ale przygodą, a ty, zamiast stracić dziecko, możesz zyskać w nim przyjaciela.