Dobre chęci to za mało, wiemy przecież czym wybrukowane jest piekło. Zatem oprócz nich potrzeba jeszcze działania, które owe chęci potwierdzi.
Bł. Reginald z Orleanu brewiarz.pl Dobre chęci to za mało, wiemy przecież czym wybrukowane jest piekło. Zatem oprócz nich potrzeba jeszcze działania, które owe chęci potwierdzi. Niby rzecz wydaje się oczywista, ale często o niej zapominamy, dlatego Kościół w osobie dzisiejszego błogosławionego skwapliwie nam o tym przypomina. A ten świetnie wykształcony Francuz, który z uwagi na swoją wiedzę i wymowę został nawet mianowany dziekanem kapituły katedralnej w Orleanie, otóż był on pełen dobrych, pobożnych chęci – życia w ubóstwie i głoszenia Dobrej Nowiny. Mógł oczywiście poprzestać na nich, odcinając kupony od swojego świętego wizerunku, ale wydało mu się to jednak nieuczciwością wobec Boga. Postanowił zatem postawić wszystko na jedną kartę i od słów przejść do czynów. Chciałbym zrobić coś pobożnego, ale nie wiem jak miałoby to wyglądać w praktyce? Wyruszę więc na pielgrzymkę do Ziemi Świętej, by rozeznać swoje powołanie! Jak postanowił, tak też zrobił, a Pan Bóg docenił jego wysiłki. Właśnie nie deklaracje, tylko wysiłki. Oto już w Rzymie, nasz dzisiejszy patron spotyka bowiem człowieka, który odsyła go wprost do Dominika Guzmana, założyciela Zakonu Kaznodziejskiego i późniejszego świętego. Efekt tego spotkania jest taki, że nasz pełen dobrych chęci bohater tej historii postanawia zostać dominikaninem, kończąc etap poszukiwań. Jakby na potwierdzenie tej decyzji, ów świeżo wyświęcony zakonnik otrzymuje w ciężkiej chorobie, na jaką nagle zapada, widzenie. Oto ukazuje mu się Maryja z długim, białym szkaplerzem w dłoniach, wskazując, że będzie on odtąd częścią stroju zakonnego dominikanów. Gdy dzisiejszy patron wraca cudownie do zdrowia, prośba Maryi zostaje spełniona, czego skutki widoczne są w Zakonie Kaznodziejskim po dziś dzień. Oczywiście, żeby spełnić ślubowanie człowiek ten uda się do Ziemi Świętej, ale szukać tam już będzie jedynie śladów Chrystusa, a nie wskazówek co zrobić ze swoim życiem. Jego życie bowiem, stosunkowo krótkie zresztą, wyznaczy to czego chciał - głoszenie w ubóstwie Dobrej Nowiny – jednak nie po swojemu, tylko na wzór św. Dominika. Skądinąd, kazania, wykłady i świadectwo życia owego Francuza, przyciągnie do zakonu wielu paryskich i bolońskich studentów i profesorów, a wśród nich Jordana z Saksonii, który z czasem stanie się, po założycielu, generałem zakonu. Czy wiecie państwo kogo dzisiaj wspominamy? Zmarłego w 1220 roku błogosławionego Reginalda z Orleanu.