Strasznie został potraktowany przez rządzącą Polską sanację Wojciech Korfanty. Album wydany właśnie przez IPN pokazuje, jak wycinano go nawet ze zdjęć.
Takich praktyk spodziewalibyśmy się raczej w Związku Sowieckim, a nie na Śląsku w dwudziestoleciu międzywojennym. A jednak... Zapewne redaktorzy „Kuriera” wycięli Korfantego z fotografii, żeby nie narażać się rządzącej wtedy sanacji.
Wilczur Moryc
Na niektórych fotografiach widać u stóp Wojciecha Korfantego jego psa, wilczura Moryca. Pies był tak wytresowany, że rzucał się do ataku po usłyszeniu hasła: "Heimattreuer". Doświadczył tego zastępca Korfantego w Polskim Komisariacie Plebiscytowym, socjalista Józef Biniszkiewicz. Moryc ugryzł go, poszczuty dla kawału przez Korfantego.
Album pokazuje Wojciecha Korfantego jako człowieka, który przyczynił się w największym stopniu do przyłączenia części Śląska do Polski. Nie robi jednak z niego świętego; przypomina, że potrafił też posługiwać się nieprawdą i manipulować opinią publiczną.
Najbardziej przejmującą częścią tekstu w albumie jest opis tego, jak strasznie potraktowała Korfantego rządząca w Polsce sanacja. Zadziorny Ślązak nie uniknął nawet brutalnych pobić w czasie uwięzienia w twierdzy brzeskiej.
Więcej - w papierowym Gościu Katowickim nr 7 na 17 lutego 2019 r.
Piekary Śl. w 1933 r., Wojciech Korfanty w jasnym garniturze na dalszym planie Fotografia z albumu IPN "Wojciech Korfanty 1873-1939" /Fotoreprodukcja: Przemysław Kucharczak /Foto Gość
Zdjęcie przygotowane do druku w „Kurierze Codziennym”: Wojciech Korfanty z zamazaną twarzą i poza kadrem Fotografia z albumu IPN "Wojciech Korfanty 1873-1939" /Fotoreprodukcja: Przemysław Kucharczak /Foto Gość