W sierpniu 2018 r. w Rybniku zapalił się samochód z trzylatkiem w środku. Chłopiec miał poparzone prawie 50 proc. ciała.
We wtorek o jego stanie zdrowia opowiadali lekarze różnych oddziałów Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Z dziennikarzami spotkał się także mały bohater. Towarzyszyli mu rodzicie i brat Gabryś.
Chłopiec w stanie krytycznym do GCZD w Katowicach trafił 16 sierpnia ubiegłego roku. Miał oparzenia trzeciego i czwartego stopnia, które zajęły 47 proc. powierzchni skóry. Za nim - 127 dni hospitalizacji, 112 dni na oddziale intensywnej terapii, 9 operacji oraz 86 zmian opatrunkowych.
Mikołaj do swojego domu w Rybniku wrócił tuż przed świętami Bożego Narodzenia. - To był nasz najwspanialszy prezent - mówiła łamiącym się głosem jego mama.
Chłopiec miał poparzone plecy, pośladki oraz uda. Dziś, już w domu, przechodzi intensywną rehabilitację. Do Rybnika wrócił 21 grudnia. Dzień później, z radości, już zaczął rozpakowywać bożonarodzeniowe prezenty. Nie wytrzymał do Wigilii.
- Później każdy, kto go odwiedzał, przynosił mu prezenty. Mikołaj tak się do tego przyzwyczaił, że za każdym razem, gdy ktoś przychodzi, pyta: "Masz dla mnie prezent?". Tłumaczymy mu, że tak nie wolno - mówiła z uśmiechem jego mama.
- Mikołaj czuje się bardzo dobrze, przechodzi różnego typu badania, współpracujemy z różnymi poradniami. Nawet dwa razy w ciągu dnia ma rehabilitację, znosi ją bardzo dobrze, jest bardzo dzielny - dodała.