- Niebo jest tam, gdzie są relacje. Piekło jest tam, gdzie jest samotność - mówił ks. Krzysztof Zięba swoim uczniom z bielskiego liceum COR, którzy nie chcieli sami świętować szkolnej Wigilii.
W tym kontekście ks. Piotr Szarek życzył młodzieży, by w czasie przeżywanych w domu Świąt Bożego Narodzenia, otworzyli się na innych: - Spotkam kogoś, z kim porozmawiam, a normalnie z nim nie rozmawiam. Może to będzie ktoś z innego pokolenia: dziadków czy pradziadków, z którymi nie chce się gadać, a oni mają wiele ciekawych historii do nas. Pogadajmy z kimś nowym przez te święta. Porozmawiać z Panem Bogiem to taki truizm. Porozmawiajmy z ludźmi.
Do tej otwartości na innych zachęcała także Ewa Kraus, dyrektor szkoły. To z jej inicjatywy goście z "Soaru", jak i m.in. pani Natalia, Kolumbijka pracująca w Polsce, świętowali z liceum COR. Każdy z nich otrzymał od niej osobiste zaproszenie. Z pomysłu swojej dyrektorki ucieszyli się młodzi z grupy szkolnego wolontariatu, prowadzonego przez nauczycielkę Alinę Konior.
Gośćmi spotkania w liceum COR byli także duszpasterze (od lewej): ks. Krzysztof Zięba, ks. Piotr Szarek i ks. Przemysław Sawa
Urszula Rogólska /Foto Gość
- Od listopada regularnie odwiedzamy seniorów z "Soaru" - mówi opiekunka młodych. - Dzielą się z nimi swoimi pasjami: fotografią, pracami graficznymi, grają w gry, chcą ich nauczyć podstawowych technik orgiami. I jedna, i druga strona tęskni za tymi spotkaniami - za każdym razem wzruszającymi, pełnymi śmiechu i radości.
Z inicjatywy młodzieży, już wkrótce rozpoczną oni także spotkania z małymi pacjentami bielskiego szpitala pediatrycznego. Razem z nauczycielami angażują się również w pomoc dla stacjonarnego Hospicjum im. Jana Pawła II - kwestują, jak i przygotowują zbiórki darów rzeczowych jak np. ręczników czy pościeli.
- Przez wolontariat nasi uczniowie uczą się odpowiedzialności. Wiedzą, że skoro się zaangażowali, muszą być obecni np. u seniorów, bo oni na nich czekają - dodaje Anna Babiński, opiekun samorządu szkolnego. - Widzimy, jak te spotkania ich zmieniają, jak otwierają na innych, zwłaszcza starszych , potrzebujących. Spotkania w "Soarze" nie są dla nich przymusem. Oni naprawę tęsknią za swoimi "babciami".