W nowej Alei Zasłużonych cmentarza Rakowickiego pochowano dziś prof. Jerzego Wyrozumskiego (1930-2018), wybitnego historyka średniowiecza. Złożenie prochów do grobu poprzedziła Msza św. w Kolegiacie Akademickiej św. Anny.
Przewodniczył jej kard. Stanisław Dziwisz, a kazanie wygłosił abp Grzegorz Ryś, metropolita łódzki, historyk średniowiecza, uczeń zmarłego profesora.
Zauważył on m.in., że życie, wiarę, myślenie i pracę naukową profesora wyznaczało słowo Boże, a słowem, które przychodzi od Pana w dniu jego pogrzebu, i które było dla niego szczególnie ważne jest świątynia.
- Pierwszą świątynią, niezwykle dla profesora ważną, była wawelska katedra - intrygowała go i dużo o niej pisał, zwłaszcza w kontekście czasów średniowiecza, których był znawcą. Rozumiał też, że świątynią jest każdy człowiek, dlatego lubił pisać o ludziach, a wyjątkową dla niego postacią była św. Jadwiga Królowa - wiele zrobił dla jej kanonizacji. Był w nim także szacunek dla tajemnicy spotkania Boga z człowiekiem. Czuł, że człowiek jest świątynią i nosi w sobie Boga - mówił abp Ryś.
Świątynią dla profesora była także nauka.
- Wiedział, że każda prawda pochodzi od Ducha Świętego i że przemienia ona swoją mocą, Świątynią był w końcu on sam - profesor Jerzy. Wszystkich uderzała jego pokora i prostota. On całym życiem pokazywał, że to, o co mu w życiu chodzi, jest znaczenie większe niż on sam. Tylko najwięksi tak potrafią, że w sposób absolutnie wiarygodny wskazują, że jest Ktoś większy od nich. Jezus Chrystus. To On przenosi nas na drugą stronę, gdzie żadne dobro się nie marnuje, ale trwa w Bogu - podkreślał metropolita łódzki.
Po Mszy św. profesora wspominali ci, którzy go dobrze znali i przez wiele lat z nim współpracowali.
- Odszedł od nas doktor honoris causa wielu uczelni, człowiek o złożonej wrażliwości, ogromnej empatii, wielu talentach, wiedzy i pracowitości, skromny i dobry. Wpisał się do grona najwybitniejszy medwiewistów, swoją zawodową drogę przemierzając historycznymi szlakami Uniwersytetu Jagiellońskiego, Krakowa i Polski - mówił rektor UJ prof. Wojciech Nowak.
Jak również zauważył, profesor był rozpoznawalną osobowością. Stał się symbolem, a nawet bez mała ikoną UJ: niewysoki, drobny, nieco przygarbiony, o charakterystycznym chodzie, cieszył się nieprzemijającym szacunkiem całego środowiska akademickiego, a studenci po prostu go kochali. Nikt bowiem tak, jak on, nie opowiadał historii... o historii. Potrafił również wpajać wiedzę i zaszczepiać pasję do nauki.
Co ważne, zapisał się on chlubnie na kratach uczelni, gdy będąc dziekanem Wydziału Filozoficzno-Historycznego i prorektorem UJ, dzielnie stawał w obronie pracowników i studentów prześladowanych za aktywność opozycyjną. - Do historii przeszło umieszczone na łamach prasy zdjęcie, na którym w 1988 roku, przed budynkiem Collegium Novum, rozmawia z uzbrojonymi dowódcami ZOMO, chcącymi wkroczyć na teren Uniwersytetu, aby zdławić studencki strajk. Podpis pod tą fotografią stanowi znakomity komentarz zarówno sytuacji, jak i osoby profesora Wyrozumskiego - to dewiza Uniwersytetu Jagiellońskiego: "Plus ratio quam vis" - "Więcej znaczy rozum niż siła' - zaznaczył prof. Nowak.
Prof. Andrzej Białas, prezes Polskiej Akademii Umiejętności, podkreślał z kolei, że odszedł człowiek, który wyprowadził PAU z niemocy, w którą wpędził ją system totalitarny. Potem zaś przez 30 lat był jej prezesem. Mówił on także o profesorze, jako o człowieku wielkim i cichym, skrajnie uczciwym, który był gorącym patriotą, wzorem obywatela, ofiarnym społecznikiem i filarem w badaniach nad krakowską tradycją. - W ciemnych latach stanu wojennego potrafił stawić czoło przemocy, a potem bronić demokracji - mówił prof. Białas.