Musieli spotkać się m.in. z terrorystami na tamie w Porąbce. W prywatnym domu - z osobliwymi pacjentami, których zazwyczaj się boją. A na wysepce na jeziorze żywieckim z wędkarzem, który wzywał ich pomocy.
Trzynaście zespołów wzięło udział w 9. Międzynarodowych Maltańsko-Strażackich Manewrach Ratowniczych zorganizowanych w Międzybrodziu Żywieckim i okolicach, przez oddział Maltańskiej Służby Medycznej (MSM) w Kętach, z komendantem Mariuszem Zawadą na czele.
Drużyna andrychowskich wolontariuszy Maltańskiej Służby Medycznej
Urszula Rogólska /Foto Gość
Wśród uczestników byli maltańczycy z Andrychowa, Ukrainy (trzy drużyny: z Iwanofrankiwska, Lwowa i Jużnoukraińska), załoga śląskiego oddziału joannitów z Cieszyna, strażacy OSP z Kobiernic, dwie drużyny ratowników beskidzkiej grupy GOPR, Jednostka Ratowniczo-Gaśnicza ze Szkoły Aspirantów Państwowej Straży Pożarnej z Krakowa, dwa zespoły ze Szkoły Głównej Służby Pożarniczej z Warszawy i dwie zakładowe grupy firmy Reckitt Benckiser.
Puchary czekały na najlepsze zespoły tegorocznych manewrów
Urszula Rogólska /Foto Gość
Załogi rywalizowały podczas siedmiu upozorowanych w terenie zdarzeń, sprawdzających ich wiedzę, umiejętności udzielania pierwszej pomocy i sprawność fizyczną. Ratowali m.in. uczestników wypadku kolejki na Żar, ofiary wypadku samochodowego na Przegibku, wędkarza z zatrzymaniem akcji serca nad jeziorem żywieckim, nieprzytomną kobietę w ciąży w Porąbce, ofiarę wypadku szybowca, a także ofiary strzelaniny z udziałem policjantów i terrorystów grożących wysadzeniem tamy w Porąbce. Z kolei w domu opieki "Trivita", rozwiązywali test wiedzy (po uprzednim rozszyfrowaniu kodu do niego), a na strzelnicy PGE Energia Odnawialna, próbowali swoich umiejętności podczas zawodów strzeleckich o puchar wójta Czernichowa.
Joannici z Cieszyna po raz pierwszy wzięli udział w manewrach
Urszula Rogólska /Foto Gość
Po podsumowaniu punktów za wszystkie zdania, puchary za kolejne pierwsze trzy miejsca powędrowały do załóg: pierwszej drużyny Szkoły Głównej Służby Pożarniczej z Warszawy, Maltańskiej Służby do Pomocy z Jużnoukraińska i OSP Kobiernice.
- Manewry organizujemy od 12 lutego 2012 roku. Te są już dziewiąte, bo pierwsze były jednodniowymi spotkaniami dwa razy w roku - tłumaczy Mariusz Zawada. - Zaczęło się po kursie pierwszej pomocy dla strażaków z Kęt-Podlesia. To oni wpadli na pomysł, by to, czego się nauczyli, poćwiczyć w praktyce, na upozorowanych scenkach. Potem zamarzyło się nam coś większego. Tak zrodził się pomysł weekendowych, ogólnopolskich manewrów. Od kiedy fundacja Zakonu Maltańskiego zorganizowała szkolenia dla maltańczyków z Ukrainy z naszym udziałem, w ramach projektu "Pomoc Polska", zwycięskie drużyny ukraińskich manewrów dołączyły do załóg polskich.
Ekipa kobiernickich strażaków
Urszula Rogólska /Foto Gość
Jak dodaje M. Zawada: - Kiedyś naszą bazą była sala LKS-u w Czańcu, która stawała się jadalnią, sypialnią, salą szkoleń i kaplicą. Podnieśliśmy sobie poprzeczkę, żeby zawodnikom zapewnić większy komfort. Po raz kolejny więc zawody zorganizowaliśmy w ośrodku "Relaks" w Międzybrodziu Żywieckim.
Zawodnicy z Ukrainy są już stałymi bywalcami manewrów
Urszula Rogólska /Foto Gość
Manewry mają swój jeden podstawowy cel: podnosić umiejętności ratownicze, promować pierwszą pomoc, a przy tym stworzyć możliwość spotkania różny grupom ratowniczym. - Uczymy się współpracy ze służbami zakładowymi, strażakami, GOPR-owcami, maltańczykami - mówi M. Zawada. - Chodzi o to, że kiedy razem spotkamy się w sytuacji realnego wypadku, zdarzenia zagrożenia czyjegoś życia czy zdrowia, byśmy umieli porozumiewać się bez słów. Bo wtedy zawsze liczy się czas.